Dziennik "Corriere della Sera" uzyskał dostęp do dokumentów prokuratury w Padwie, związanych z aferami dopingowymi. Powołując się na znalezione materiały, gazeta wyciągnęła wniosek, że Winokurow wygrał ten jednodniowy wyścig dzięki łapówce wręczonej Kołobniewowi. W końcowym sprincie zwycięzca wyprzedził Rosjanina o sześć sekund. Triumf w belgijskim klasyku był największym sukcesem Winokurowa w pierwszym pełnym sezonie po odbyciu kary dwuletniej dyskwalifikacji za stosowanie dopingu podczas Tour de France w 2007 roku. Trzy miesiące temu Kazach zdobył złoty medal olimpijski w Londynie, po czym zgodnie z zapowiedziami zakończył karierę kolarską. Od przyszłego sezonu ma być dyrektorem sportowym grupy Astana, w której przez wiele lat startował. Na łamach dziennika opublikowano napisane cyrylicą e-maile, które mieli wymieniać między sobą kolarze. Napisano też, że władze Szwajcarii ujawniły szczegóły przelewów bankowych. Pierwszy e-mail miał zostać wysłany przez Kołobniewa 26 kwietnia, dzień po wyścigu. "Zapamiętaj sobie, miałem ogromną szansę... Zrobiłem to ze względu na sytuację, w jakiej się znalazłeś. Gdyby to był ktokolwiek inny, walczyłbym o zwycięstwo, chwałę i premie... Teraz cierpliwie czekam. Zapisz sobie moje dane bankowe w innym miejscu i skasuj ten e-mail" - cytowano w gazecie. Później Kołobniew miał zamieścić dane konta w Locarno w Szwajcarii. Odpowiedź Winokurowa miała przyjść 12 dni później: "Cześć, Kołobok. Przepraszam, że nie odpisywałem tak długo. Nie martw się, zrobiłeś wszystko jak trzeba. Jeśli chodzi o naszą umowę, spokojnie, wszystkim się zajmę". Szczegóły śledztwa dziennikarskiego zostały wysłane władzom Belgii oraz Międzynarodowej Unii Kolarskiej (UCI). Pierwsze doniesienia o rzekomej umowie między dwoma kolarzami pojawiły się w szwajcarskiej prasie. "To stara historia, już dwa lata temu UCI poprosiła magazyn +L'illustre+ o dowody, ale ich nie otrzymała" - powiedział rzecznik prasowy Unii Enrico Carpani agencji Associated Press. Gazeta "Corriere della Serra" jest jednak przekonana o tym, że zgromadzone dowody są niepodważalne. Jak donosi dziennik, szwajcarskie władze pomogły udowodnić, że wskazane konto faktycznie należy do Kołobniewa, a we wszystko zamieszany był też pracownik banku Bsi Edoardo Coceprio, przeciwko któremu toczy się w Padwie postępowanie w sprawie prania pieniędzy. Jest także podejrzany o uczestnictwo w procederze dopingowym Michele Ferrariego, byłego lekarza Lance'a Armstronga.