Śmierć młodego kolarza wstrząsnęła włoskim światem kolarstwa. Zaledwie 17-letni zawodnik udał się na samotny trening na Sycylii, gdy nagle zderzył się z samochodem ciężarowym. W pobliżu trwały pracy drogowe. Żal po stracie Giuseppe Milone wyraził jego zespół. "Ta tragedia mocno w nas uderzyła. Nie ma słów, które mogłyby nas pocieszyć" - napisano na profilu zespołu Team Nibali. Jeszcze w lipcu ubiegłego roku media rozpisywały się o zdobyciu przez nastolatka z Barcelony tytułu "Króla Etny". Aby zapracować na tytuł kolarz musiał podjechać pod wulkan aż sześcioma różnymi drogami. Trasa o długości ponad 295 kilometrów i z przewyższeniem 7000 metrów zajęła mu dokładnie 12 godzin i 45 minut. Lokalna prasa donosi, że nastolatek mógł mieć w uszach słuchawki, co mogło wpłynąć na wypadek. AB