Czasówka z Mori do Polsy (20,6 km) będzie bardzo trudną próbą. Trasa prowadzi cały czas pod górę, a przewyższenie wynosi ponad 1000 metrów (start na wysokości 187 m, meta - 1205 m n.p.m.). Nie wiadomo czy w piątek kolarze wjadą na "dach wyścigu", czyli najwyższy punkt na trasie Giro - przełęcz Stelvio (2758 m n.p.m.), w drodze do Val Martello, gdzie wyznaczono metę (2051 m n.p.m.). W środę droga na Stelvio była przejezdna, ale prognozy meteorologiczne nie są optymistyczne. Zagrożony jest również sobotni, "królewski" odcinek z Silandro do Tre Cime di Lavaredo. Na liczącej 203 km trasie znajduje się pięć wyczerpujących podjazdów, a meta jest usytuowana na wysokości 2304 m n.p.m. Organizatorzy rozważają alternatywną drogę. W tegorocznym Giro Polacy spisują się rewelacyjnie. Przemysław Niemiec, bardzo silny pomocnik Włocha Michele Scarponiego w grupie Lampre-Merida, zajmuje w klasyfikacji generalnej miejsce tuż za nim - piąte, tracąc 4.13 min. do lidera wyścigu Vincenzo Nibalego. Ósmy jest Rafał Majka (Saxo-Tinkoff), którego strata jest niewiele większa - 5.20. Obaj mają realne szanse na historyczny sukces. Dotychczas najwyższym miejscem Polaka w Giro d'Italia było dziewiąte Zenona Jaskuły w 1991 roku. Wyścig zakończy się w niedzielę w Brescii.