Wywiad trwał ponad dwie i pół godziny. Zostanie wyemitowany jednak dopiero 17 stycznia, dlatego informatorzy pragną pozostać anonimowi. Sam Armstrong pytany przez gazetę "New York Times" nie chciał mówić o jego przebiegu. Armstrong od październikowej dożywotniej dyskwalifikacji nałożonej przez Międzynarodową Unię Kolarską (UCI) nie wypowiadał się w mediach. Wcześniej konsekwentnie zaprzeczał zarzutom o stosowanie niedozwolonych środków dopingowych, a także jakiegokolwiek udziału w nielegalnym procederze stwierdzonym w jego grupie US Postal. UCI surowo ukarała 41-letniego Amerykanina, pozbawiając go siedmiu tytułów triumfatora najbardziej prestiżowego wyścigu Tour de France i unieważniając wszystkie jego wyniki od 1 sierpnia 1998 roku. Nakazała też zwrot części premii finansowych uzyskanych w tym okresie. Został pozbawiony tytułu doktora honoris causa Uniwersytetu Tufts, może także stracić brązowy medal olimpijski, wywalczony na igrzyskach w Sydney w 2000 roku. Armstrong musiał także wycofać się z założonej przez siebie fundacji Livestrong. Jadąc na wywiad, wstąpił do jej siedziby i przeprosił pracowników za ściągnięte na nią kłopoty. O tym, że podczas rozmowy z Winfrey prawdopodobnie przyzna się do winy spekulowano już wcześniej, teraz media informują także o tym, że chce zeznawać przeciwko "wpływowym osobom w kolarskim świecie", w tym członkom UCI. Armstrong nie zamierza jednak pogrążać byłych kolegów z peletonu. W ubiegłym miesiącu miał nawet spotkać się z szefem Amerykańskiej Agencji Antydopingowej (USADA) Travisem Tygartem, by dowiedzieć się, co musiałby zrobić, aby jego kara została złagodzona. Armstrongowi wciąż bowiem zależy na startach w zawodach biegowych i triathlonowych, a dożywotnia dyskwalifikacja mu to uniemożliwia. Tygart byłby ponoć skłonny do takiej decyzji, jeśli Armstrong będzie zeznawał przeciwko tym, którzy pomagali mu w organizacji dopingowego procederu. Szefa USADA mają szczególnie interesować - obecny prezydent UCI Pat McQuaid oraz pełniący tę funkcję w latach 1991-2005 Hein Verbruggen. Sceptycznie do tego podchodzi dyrektor generalny Światowej Agencji Antydopingowej (WADA) David Howman, który w rozmowie z "NYT" stwierdził, że nie uwierzy w to, że Armstrong chce zeznawać, dopóki to się nie stanie. "Armstrong to człowiek-zagadka, nikt nie wie co zrobi, bez względu na to co teraz mówi. Jak na razie nie pomógł nam w najmniejszym stopniu, więc o zmniejszeniu kary nie może być mowy" - podkreślił Howman.