Zobacz wyniki, składy, terminarz i tabelę rozgrywek Lech przez 45 minut grał słabo, ale po pierwszej połowie prowadził. W drugiej grał konsekwentnie, choć bez rewelacji - strzelił drugiego gola, mecz miał pod kontrolą. Gdy do końca zostało siedem minut, wielki błąd popełnił sędzia Paweł Raczkowski z Warszawy. Nie dość, że nie powinien podyktować rzutu karnego po rzekomym faulu Huberta Wołąkiewicza na Jakubie Wójcickim, to już na pewno kapitanowi gości nie należała się czerwona kartka. Ten błąd Raczkiewicza sprawił, że Wahan Geworgian strzelił kontaktową bramkę i już do ostatniego gwizdka były spore emocje. Szkoda, że brakowało ich wcześniej. "Kolejorz" jest w tym roku bezkompromisowy na swoim stadionie, bo wygrał przy Bułgarskiej wszystkie spotkania. Na wyjazdach ma jednak problemy, choć wydawało się, że zwycięstwo 3-0 w Zabrzu z Górnikiem coś w tej kwestii zmieni. Wtedy poznaniacy przez pół godziny też grali mizernie, szybko strzelili jednak dwa gole i było po sprawie. Teraz nawet gol Kaspera Hamalainena nie sprawił, by gra Lecha jakoś się ożywiła. Zaskakujące było, że to raczej Zawisza podkręcał tempo, choć i tak nie było ono oszałamiające. Piłkarze trenera Ryszarda Tarasiewicza mieli prawo być zmęczeni - w piątek dziesięciu z wyjściowej jedenastki biegało po murawie Stadionu Narodowego w finale Pucharu Polski. Większość z nich - ponad dwie godziny. Teoretycznie gracze z Bydgoszczy mogą czuć się już spełnieni - zrealizowali z nadwyżką cele na ten sezon. Widząc niemrawą grę rywali, sami starali się przenieść ją na ich połowę. Gdyby nie stałe fragmenty gry, których więcej mieli gospodarze, kibice mogliby zasnąć. Kto wie zresztą, czy część nie przysypiała, bo przez większość czasu trybuny były ciche, a atmosfera - piknikowa. Z akcji Zawiszy można wyróżnić przechwyt, rajd i wywalczony, a później wykonany rzut wolny przez Kamila Drygasa. Piłkarz, który sezon zaczynał w Poznaniu, starał się wyróżniać, ale był słabszy od Linetty'ego. Bydgoszczanie liczyli na te stałe fragmenty, bo w ataku pozycyjnym nie mieli zbyt wielu atutów. Brakowało im szybkości, pomysłu i... jakości. Tak to ocenił trener Tarasiewicz. Lech grał swój niemrawy futbol aż do 38. minuty. Wtedy gościom wyszła kapitalna akcja, której zwieńczeniem był wspaniały gol Kaspera Hamalainena po zagraniu Szymona Pawłowskiego. Fin stał niemal przy końcowej linii boiska, wydawało się, że będzie zagrywał piłkę przed bramkę w kierunku Dawida Kownackiego. Hamalainen podbił jednak piłkę głową - idealnie nad Wojciechem Kaczmarkiem. W drugiej połowie Lech miał już pełną kontrolę nad spotkaniem, a efektem przewagi była druga bramka Tomasza Kędziory - zdobyta głową po dośrodkowaniu Lovrencsicsa z rzutu rożnego. Gdy jeszcze z boiska za taktyczny faul na Szymonie Pawłowskim wyleciał Łukasz Nawotczyński, szanse Zawiszy choćby na remis spadły niemal do zera. Sytuacja zmieniła się po błędzie sędziego Raczkowskiego - kontaktowy gol Geworgiana przywrócił gospodarzom nadzieję na remis. Lech zdołał jednak uratować swoje trzy punkty i w tej chwili ma już siedem oczek przewagi nad kolejnymi drużynami w grupie mistrzowskiej. Po meczu powiedzieli: Mariusz Rumak, trener Lecha: Gratuluję Zawiszy zdobycia Pucharu Polski, bo to wielka sprawa dla klubu i miasta. A mecz? W pierwszej połowie Zawisza grał nisko w obronie, było trudno, graliśmy niemrawo i wolno. Próbowaliśmy przedostawać się bocznymi sektorami i to się czasem udawało. Zdobyliśmy gola, plan był wykonany, choć gra nie wyglądała imponująco. Drugi gol sprawił, że powinno być już spokojnie, a tu czerwona kartka, karny i kolejne emocje. Udało się wygrać, czekamy na następny mecz u siebie.Ryszard Tarasiewicz, trener Zawiszy: Przegraliśmy i nie jest wytłumaczeniem to, że graliśmy trzy dni po innym ciężkim meczu. Zaoferowaliśmy ten skład personalny, który mogliśmy zaoferować. Na ile chłopaki mogli powalczyć, to powalczyli. Mam nadzieję, że nie pogłębiły się drobne urazy, bo kilku zawodników miało je już przed spotkaniem. Liczyliśmy na jakąś zdobycz, ale mieliśmy dzisiaj za mało do zaoferowania jeśli chodzi o naszą grę ofensywą. Który zespół jest silniejszy: Lech czy Legia? Trener Rumak ma fajny, młody zespół, ale więcej jakości jest mimo wszystko w zespole Legii. Autor: Andrzej Grupa, Bydgoszcz Zawisza Bydgoszcz - Lech Poznań 1-2 (0-1) Bramki: 0-1 Kasper Hamalainen (39.), 0-2 Tomasz Kędziora (57.), 1-2 Wahan Geworgian (84. - karny).