Początek spotkania stał na bardzo słabym poziomie. Gra toczyła się głównie w środku pola, żadna z drużyn nie potrafiła wypracować groźnej sytuacji. Dopiero w 19. minucie Jakub Wójcicki znalazł się w polu karnym gdańszczan i zagroził bramce strzeżonej przez Bartosza Kanieckiego, ale obrońcy Lechii zdołali wybić piłkę. Sześć minut później "biało-zieloni" przeprowadzili ładną akcję, którą zakończyli golem. Obrońcy Zawiszy nie upilnowali wbiegającego w pole karne Wojciecha Zyskę, który zagrał piłkę do środka, gdzie czekał Patryk Tuszyński. Napastnik Lechii z bliska wpakował piłkę do siatki. W 41. minucie Michał Masłowski oddał strzał zza pola karnego, który do boku sparował Kaniecki. Dwie minuty później Maciej Makuszewski w podobny sposób próbował zagrozić bramce Zawiszy, ale spudłował. Drugą połowa rozpoczęła się idealnie dla gości. Przemysław Frankowski wypatrzył wbiegającego w pole karne Tuszyńskiego, a napastnik Lechii zdobył drugiego gola w tym meczu. Inna sprawa, że w momencie podania strzelec bramki znajdował się na pozycji spalonej. Chwilę później kontaktowego gola mógł strzelić Michał Masłowski, ale jego strzał obronił Kaniecki. W 79. minucie padł kolejny gol dla Lechii, a jego autorem był znów Tuszyński. Napastnik gdańszczan długo holował piłkę, a potem postanowił oddać strzał w długi róg i pokonał po raz trzeci w tym spotkaniu Kaczmarka. W meczu więcej strzałów oddali gospodarze (pięć), ale to po każdym celnym strzale lechistów padał gol. Po meczu powiedzieli: Ryszard Tarasiewicz (trener Zawiszy Bydgoszcz): "Mieliśmy swoje sytuacje przed stratą pierwszej bramki, próbowaliśmy narzucić swój rytm, może nie styl. Nawet po jej utracie nie wyglądało to źle. Niefrasobliwość w linii obrony kosztowały nas wynik, może trochę za wysoki, ale tak to bywa. Na pewno liczyliśmy na lepszą grę w defensywie i na lepszy rezultat. - Nie udało się, zostało jeszcze kilka spotkań i będziemy starali się dalej zdobywać maksymalną liczbę punktów, tak by po 30. kolejkach, podobnie jak co najmniej 13. innych zespołów zakończyć rundę zasadniczą w czołowej ósemce. Trzeba tę porażkę przełknąć. - Wiedziałem, że nie będzie to łatwy mecz, bo tak jak powiedziałem zawodnikom, nie można patrzeć przez pryzmat ostatniego wyniku Lechii z Pogonią. Zdarzają się jednak takie pojedynki jak dziś, ale myślę, że już więcej nie będziemy popełniać zbyt prostych błędów w linii obrony". Michał Probierz (trener Lechii Gdańsk): "Zdawaliśmy sobie sprawę jak ważne jest to dla nas spotkanie i na jak gorący teren tutaj przyjeżdżamy. Zawisza gra naprawdę fajną piłkę, trener Tarasiewicz poukładał tu wszystko bardzo dobrze. Zespół ma wielu zawodników, którzy w tej lidze są wiodącymi postaciami, co było widać także dziś na boisku. My w to spotkanie weszliśmy zbyt nerwowo, było widać po zawodnikach, że nasza ostatnia porażka siedzi w ich głowach. Jednak od zdobycia bramki odzyskaliśmy płynność gry. - Bardzo ważne było dla nas, żebyśmy po przerwie bardzo umiejętnie potrafili utrzymać się przy piłce, udało nam się szybko zdobyć drugą bramkę, która generalnie ustawiła nam spotkanie. Potem brakowało trochę cwaniactwa boiskowego by dobić rywala, ale ostatecznie udało się zdobyć trzecią bramkę. Ważne dla nas było, by się odbić po przegranym meczu z Pogonią. Najważniejsze jest jednak, by po ciosie się podnieść i nam to się dziś udało". Zawisza Bydgoszcz - Lechia Gdańsk 0-3 (0-1) Bramki: Patryk Tuszyński (25., 46. i 79.) Żółte kartki: Zawisza - . Lechia - Piotr Wiśniewski, Chris Oualembo, Rafał Janicki, Maciej Makuszewski, Marcin Pietrowski Sędzia: Marcin Borski (Warszawa). Zawisza Bydgoszcz: Wojciech Kaczmarek - Sebastian Ziajka, Łukasz Skrzyński, Andre Micael (46. Paweł Strąk), Lewczuk - Jakub Wójcicki (65. Paweł Wojciechowski), Sebastian Dudek, Kamil Drygas, Michał Masłowski, Luis Carlos - Bernardo Vasconcelos. Lechia Gdańsk: Bartosz Kaniecki - Chris Oualembo, Rafał Janicki, Jarosław Bieniuk, Nikola Leković - Przemysław Frankowski, Paweł Dawidowicz, Wojciech Zyska (27. Marcin Pietrowski), Piotr Wiśniewski (88. Zaur Sadajew), Maciej Makuszewski (76. Adam Pazio) - Patryk Tuszyński.