Zwycięstwem 5-0 nad Zawiszą Bydgoszcz pod koniec sezonu 2015/16 wiślacy zapewnili sobie awans i świętowali powrót - po 10 latach - do krajowej elity. Klub, pomny doświadczeń z wcześniejszej gry w Ekstraklasie, dobrze zdawał sobie sprawę z czekającej go różnicy poziomów. Wobec tego trener Marcin Kaczmarek, były piłkarz Ekstraklasy i syn znanego szkoleniowca Bogusława Kaczmarka, zaczął rozglądać się za wzmocnieniami. - Dla wielu piłkarzy Wisły gra w 1. lidze i awans do Ekstraklasy to szczyt możliwości, największy sukces. Dlatego też syn szuka nowych ludzi. Wypożyczony z Tuluzy Dominik Furman powinien być ważną postacią - mówił Kaczmarek senior Interii, tuż po sfinalizowaniu transferu Furmana. Duże wzmocnienia, niskie koszt Wisła rozglądała się za zawodnikami z przeszłością w Ekstraklasie, ale przede wszystkim tanimi. W ten sposób przed rozpoczęciem sezonu, prócz Frumana, udało się zakontraktować Tomislava Bozicia z Górnika Łęczna, Jose Kante ze spadającego do 1. ligi Górnika Zabrze oraz Kamila Sylwestrzaka z Korony Kielce. Dodatkowo Wisła wzięła pod swoje skrzydła Ivicę Vrdoljaka, próbując doprowadzić go do stanu używalności, a na powrót do Polski namówiła Siergieja Kriwca, który w nieodległej przeszłości wraz z Lechem Poznań potrafił ograć Manchester City. Do klubu dołączył też skrzydłowy Giorgio Merebaszwili i wypożyczony na pół roku z Dynama Kijów Witalij Hemeha. Transfery wyglądały naprawdę rozsądnie, zwłaszcza, że miały jedną zasadniczą zaletę - wszystkie przeprowadzone zostały bezgotówkowo! I choć żadnego z nich nie można określić "zbawicielem Płocka", każdy z nabytków, wyjąwszy Vrdoljaka, który nie zagrał dla "Nafciarzy" ani minuty, dołożył do sukcesu, jakim było utrzymanie, swoją cegiełkę. Mniejszym sukcesem zakończyły się transfery przeprowadzone zimą. Do klubu (a jakże, za darmo) dołączyli Mateusz Piątkowski i Harmeeth Singh. Pierwszy miał zagwarantować odpowiednią liczbę bramek, co w pewien sposób zrealizował. Zmobilizował bowiem do strzelania Jose Kante, który po przyjściu Piątkowskiego zaczął trafiać jak natchniony. Singh zaś okazał się największym transferowym niewypałem. Norweg zakontraktowany został w marcu, rozegrał jedynie kompromitujące 60 minut z Arką, po czym spakował walizki i wrócił do domu. Zaufanie Kaczmarkowi pomogło pokonać kryzys Na pierwszym domowym spotkaniu "Nafciarzy" pojawiło się ponad osiem tysięcy widzów, wierzących, że Marcin Kaczmarek stworzył w Płocku drużynę gotową rywalizować z najlepszymi w Polsce. Nadzieja ta została umocniona, gdy Wisła po dziewięciu kolejkach plasowała się na wysokim piątym miejscu. Wtedy to jednak nadeszła fatalna passa dziewięciu kolejnych spotkań bez zwycięstwa, spychająca zespół tuż nad strefę spadkową. Kryzys, który z każdym kolejnym meczem się pogłębiał, wpłynąłby nerwowo na niejeden zarząd w Polsce, doprowadzając do zwolnienia trenera, z krótkim uzasadnieniem: "cóż, wydaje się, że Ekstraklasa go przerosła". Jednak nie w Płocku. Działacze wykazywali się cierpliwością i zaufaniem do trenera Kaczmarka, który w klubie pracuje już od pięciu lat i to się opłaciło. - Cały czas powtarzam, że naszym podstawowym zadaniem jest utrzymanie i nadal jest to możliwe. Zupełnie niepotrzebnie został napompowany cały balon oczekiwań - mówił po porażkach swojego zespołu szkoleniowiec. Jesień płocczanie zakończyli dwoma zwycięstwami, co pozwoliło z umiarkowanym optymizmem patrzeć na decydujące spotkania. Przełomowym momentem był dramatyczny mecz z Ruchem Chorzów, wygrany 4-3 po hat-tricku Piotra Wlazły. Na wiosnę było zdecydowanie lepiej - klub przegrał zaledwie trzy spotkania i otarł się nawet o grupę mistrzowską, kończąc sezon zasadniczy z tą samą liczbą punktów, co ósma Korona Kielce. Na dwie kolejki przed końcem, to oni byli na bezpiecznym miejscu. Runda finałowa to cztery mecze na pełnych obrotach, które dzięki dobrej pozycji na starcie, dały wiślakom utrzymanie. Ostatnie trzy nie grały już dla płocczan roli. Nałożyły się na nie również problemy kadrowe, które jedynie częściowo tłumaczą blamaże 0-4 z Piastem i 0-3 ze Śląskiem. O słabym zakończeniu, w obliczu pewnego utrzymania, nikt nie będzie jednak pamiętał. Zastępstwa kluczowych zawodników potrzebne na "już" Na co stać Wisłę w nadchodzącym sezonie? Po spokojnym utrzymaniu klub z pewnością będzie chciał "wejść w buty" ligowego średniaka i nawet powalczyć o górną ósemkę. Nic niemożliwego, ale jedynie, jeśli działacze "Nafciarzy" będą zarządzać nią równie rozsądnie co obecnie. W czerwcu kończy się wypożyczenie Dominika Furmana, który był "mózgiem" drużyny. Podobnie rzecz ma się z kontraktami napastników - Jose Kante oraz Mateusza Piątkowskiego i nie wiadomo, czy zostaną przedłużone. Koszmarnej kontuzji zerwania więzadeł krzyżowych doznali za to Maksymilian Rogalski oraz Kamil Sylwestrzak i na pewno stracą dużą część rundy jesiennej, a jeszcze więcej czasu minie, nim dojdą do pełni formy. Jeśli Wisła nie znajdzie zastępstwa dla zawodników, którzy opuszczają jej szeregi, a wiadomo też, że z zespołem pożegna się Białorusin Kriwiec, może mieć prawdziwy problem. Niewykluczone więc, że wówczas, mówiąc słowami Franciszka Smudy, czeka ich rozpaczliwa "walka o spadek". Drużyna ma swoje problemy, ale w tym sezonie udowodniła, że wzajemne zaufanie i rozsądne zarządzanie są kluczem do odniesienia sukcesu. Oceny zawodników: Seweryn Kiełpin (3,6 - kibice, Interia: 4) - Rozegrał wszystkie spotkania sezonu zasadniczego w pełnym wymiarze czasu, w połowie z nich będąc kapitanem. Z rundy finałowej wyeliminowała go kontuzja, lecz wcześniej był bardzo pewnym punktem swojego zespołu. Mateusz Kryczka (3 - kibice, Interia: 3) - Stanął przed trudnym zadaniem zastąpienia Kiełpina w grupie spadkowej, ale nie zawiódł. Był to pierwszy sezon 24-letniego bramkarza w Ekstraklasie. Tomislav Bozic (3,9 - kibice, Interia: 3) - Był pechowym amuletem "Nafciarzy", choć paradoksalnie nie prezentował się na boisku źle. Z 21 spotkań, kiedy pojawiał się na boisku, Wisła wygrała zaledwie pięć. Przemysław Szymiński (3,7 - kibice, Interia: 4) - Grał niemal w każdym spotkaniu, będąc filarem defensywy, a w dodatku strzelając trzy gole. Zwieńczeniem udanego sezonu było powołanie na Euro do lat 21. Damian Byrtek (3,2 - kibice, Interia: 3) - W drugiej połowie sezonu wygryzł ze składu Bozicia, grał, gdy Wisła była na fali wznoszącej. Dobrze układała mu się współpraca z Szymińskim, lecz nie ustrzegł się błędów. Bartłomiej Sielewski (2,6 - kibice, Interia: 2) - Doświadczony obrońca w wieku 32 lat zadebiutował w Ekstraklasie, ale pełnił w Wiśle marginalną rolę. O tym, że Ekstraklasa to chyba jednak zbyt wysokie progi dla Sielewskiego świadczy siedem straconych bramek w dwóch ostatnich spotkaniach, w których to on dowodził defensywą. Kamil Sylwestrzak (3,8 - kibice, Interia: 3,5) - Przed sezonem przyszedł do klubu z Korony Kielce i ciekawe, czy nie żałuje swojego ruchu. W Wiśle nie pełnił tak ważnej roli, jak w poprzednim zespole, choć na boisku spisywał się poprawnie. Potwierdził swoje ofensywne usposobienie, strzelając trzy bramki. Patryk Stępiński (2,5 - kibice, Interia: 2,5) - Jego niewątpliwym atutem jest wszechstronność, może grać zarówno na prawej, jak i lewej obronie. Na żadnej ze stron jednak nie zachwycał i często był jednym z najsłabszych ogniw w bloku defensywnym. Marcin Mielczarski (3,2 - kibice, Interia: bez oceny) - W ostatnim meczu sezonu zagrał minutę przeciwko Śląskowi Wrocław. Być może w przyszłym sezonie 19-latek otrzyma więcej szans w pierwszej drużynie. Cezary Stefańczyk (3,6 - kibice, Interia: 3,5) - Pewnego poziomu nigdy nie przeskoczy i sam zdaje sobie sprawę z własnych ograniczeń, ale może być zadowolony ze swojej postawy w tym sezonie. Dawid Kiełpin (2,2 - kibice, Interia: 2) - 19-latek przebywał na boisku tylko 111 minut, ale Wisła zdążyła w tym czasie stracić aż 5 bramek. Miejmy nadzieję, że to tylko pierwsze koty za płoty. Maksymilian Rogalski (3,4 - kibice, Interia: 4) - Przez cały sezon był ważnym elementem w układance trenera Marcina Kaczmarka, w której spełniał funkcję rygla defensywy. Niestety, w przedostatnim meczu nabawił się koszmarnej kontuzji zerwania więzadeł krzyżowych. Seweryn Truskolaski (3 - kibice, Interia: 1,5) - W ostatnich dwóch spotkaniach szanse dostali ci, którzy wcześniej nie łapali się nawet na ławkę rezerwowych. Truskolaski dostał w prezencie 90 minut przeciwko Śląskowi Wrocław, lecz nie może być zadowolony z przegranej 0-4. Dominik Furman (3,4 - kibice, Interia: 4,5) - Oczekiwania wobec wypożyczonego z Tuzuly FC gracza były wysokie, ale Furman udźwignął ciężar odpowiedzialności. Był łącznikiem między obroną a atakiem, zachowując równowagę między formacjami. Dodatkowo zapisał na swoim koncie 3 bramki i 5 asyst. Siergiej Kriwiec (3,2 - kibice, Interia: 3) - Miał być liderem drużyny, ale bardzo rzadko nawiązywał do formy z czasów gry w Lechu Poznań. Długo mówiło się o nim w kontekście rozczarowania, a Białorusin rozkręcił się dopiero pod koniec rundy wiosennej. W rundzie finałowej już jednak nie zagrał i wiadome jest, że od nowego sezonu nie będzie zawodnikiem klubu. Piotr Wlazło (3,5 - kibice, Interia: 4,5) - Skoro Kriwcowi nie szło, to Wlazło przejął na siebie obowiązki "dziesiątki". W pamięci kibiców zapisał się hat-trickiem przeciwko Ruchowi Chorzów. Ogółem zaliczył dobry sezon, z siedmioma bramkami i pięcioma asystami. Harmeeth Singh (2,4 - kibice, Interia: 1) - Najgorsza "wtopa" transferowa działaczy Wisły. Norweg do drużyny dołączył w marcu, zagrał fatalne 60 minut z Arką i w zasadzie mógł pakować walizki. 30 maja rozwiązano kontrakt z zawodnikiem. Dimitar Iliev (2,7 - kibice, Interia: 2) - Zaczął sezon jako zawodnik pierwszej jedenastki, ale z biegiem czasu grał coraz krócej i rzadziej. Dawał drużynie zdecydowanie zbyt mało. Arkadiusz Reca (3,3 - kibice: Interia: 3) - Miał być objawieniem Ekstraklasy. Zaczęło się dobrze, od trafienia w drugiej kolejce, ale po nim przyszło fatalne piętnaście spotkań bez gola ani asysty. Niemniej pod koniec sezonu pokazał drzemiący w nim potencjał i wciąż może zostać czołowym skrzydłowym Ekstraklasy. Dominik Kun (3,5 - kibice, Interia: 3) - Podobnie jak Reca miewał przebłyski, lecz zdarzało mu się "znikać" na całe mecze. Aby na stałe zagościć w składzie musi ustabilizować formę. Asystował trzykrotnie - i to w jednym spotkaniu, przeciwko Cracovii. Giorgio Merebaszwili (2,8 - kibice, Interia: 3,5) - Ciężko ocenić piłkarza, który w jednej chwili potrafi spudłować mając przed sobą jedynie pustą bramkę (jak ze Śląskiem, czy Górnikiem), by za moment przepiękną akcją odwrócić losy meczu. Piłkarz, który jest definicją określenia "chimeryczny" był jednak najlepszym ze skrzydłowych Wisły, strzelając sześć bramek i notując sześć asyst. Damian Piotrowski (2,9 - kibice, Interia: 2) - Głównie rezerwowy, tylko raz zagrał powyżej 45 minut. Trener Kaczmarek dał mu szansę na przełomie lutego i marca, lecz Piotrowski nie dał argumentów, by zagościć w składzie na dłużej. Mateusz Piątkowski (3,1 - kibice, Interia: 3) - Miał zapewnić Wiśle bramki i zapewnił. Konkretnie: mobilizując do strzelania Jose Kante. Sam do siatki trafiał tylko w dwóch spotkaniach, głównie będąc zmiennikiem Gwinejczyka. Jose Kante (3,4 - kibice, Interia: 4) - Pierwsze pół roku miał kiepskie, więc włodarze postanowili ściągnąć do klubu Piątkowskiego. Konkurencja podziałała na Kante mobilizująco i niemal natychmiast zaczął zdobywać bramki. Waleczny, nieprzyjemny dla obrońców. Z dziesięcioma bramkami najlepszy strzelec drużyny. Emil Drozdowicz (2,5 - kibice, Interia: 1,5) - Zagrał w ośmiu spotkaniach, łącznie zbierając jedynie 53 minuty. Jeśli z czegoś go zapamiętaliśmy, to z dwóch żółtych kartek zobaczonych w przeciągu trzech minut w Poznaniu. Krystian Popiela (2,7 - kibice, Interia: 2) - 19-latek wszedł na końcówki dwóch ostatnich spotkań i nie zapisał się niczym szczególnym.