INTERIA.PL: - Jesteś zadowolony ze swojej gry w tym spotkaniu? Paweł Brożek: - Jestem, bo trzy punkty zostały w Krakowie. A co do mojej gry, to dwie sytuacje, które zmarnowałem w pierwszej połowie trochę odbiły się na mnie psychicznie. W tym sezonie rzadko marnowałem takie okazje. Trzeba się nad sobą zastanowić. - Co poszło nie tak? - Dokonałem dobrych wyborów, ale bramkarz znakomicie interweniował. Może mogłem trochę podnieść piłkę, wtedy by wpadła. - Może stremowała cię obecność na trybunie Leo Benhakkera? - On był na meczu? Nie, nie stremowała mnie, bo nie wiedziałem, że jest na stadionie. - Liczysz na powołanie na mecz ze Słowenią? - Miałem sygnał, że trener Beenhakker jest zainteresowany moją osobą. Ja zawsze chciałem grać dla reprezentacji. - Przed wami w środę rewanż z Barceloną. Na co liczycie w tym meczu? - Po tym, co pokazaliśmy tam i po tym, co zademonstrowała Barcelona, trudno mieć jakieś nadzieje, ale gramy u siebie, a tutaj zawsze walczymy o zwycięstwo. - Trener Skorża może mieć kłopoty z zestawieniem składu. Nie może grać Mauro Cantoro, kontuzjowani są Arek Głowacki i Radek Sobolewski. Nie wiadomo, czy będzie mógł wystąpić Marcin Baszczyński... - Trudno wyobrazić sobie nasz skład bez tych zawodników, ale cóż, trzeba będzie sobie jakoś radzić. I na koniec chciałbym zaznaczyć - zwycięstwo z Bełchatowem dedykujemy Marcinowi Baszczyńskiemu. Rozmawiał Grzegorz Wojtowicz