W czwartek o godz. 20 Wisła zmierzy się na stadionie Hutnika z trzecim zespołem ligi azerskiej FK Karabach w ramach III rundy eliminacji Ligi Europejskiej. INTERIA.PL: Czy to nowe stadiony przyciągają gwiazdy do polskiej ligi? Wróciłeś ty, ale też Artur Wichniarek, Marcin Żewłakow, Rafał Grzelak, a do tego w Ekstraklasie zadebiutuje wychowanek ligi holenderskiej - Ebi Smolarek. Maciej Żurawski, napastnik Wisły Kraków: - Wszystkim nam, którzy wracamy do Polski, nowoczesne stadiony nie są obce. Przez lata gry na Zachodzie mieliśmy z nimi kontakt na co dzień. Cieszę się jednak, że takie również w Polsce powstają. Na takich z pewnością gra się lepiej niż na gorszych. Poprawa infrastruktury stadionowej w Polsce, oddawanie do użytku nowych, większych obiektów będzie miało wpływ na otoczkę Ekstraklasy, na oprawę jej meczów. Sensacyjną wiadomością ostatniego tygodnia jest przejście Ebiego Smolarka do Polonii Warszawa. Gdy Ebi Smolarek szedł do Kavali, nie zaskakiwało cię, że wybiera klub - delikatnie mówiąc - podejrzany, w którym nie wszystko odbywa się według reguł profesjonalnej piłki? - Nie wiem, jakie były opinie o Kavali i generalnie mnie to nie interesuje. Co się dzieje wewnątrz tego klubu, to nie moja sprawa. Ebi szukał klubu, chciał wrócić do gry, a że akurat trafił do Kavali, to już jego wybór. Decydując się na niego, pewnie był zadowolony. Gdyby nie chciał, to przecież nie podpisałby tam kontraktu. Czy w nadchodzącym sezonie wielkim napastnikom, znanym z gry w reprezentacji Polski - Żurawskiemu, Smolarkowi, Żewłakowowi i Wichniarkow - będzie się układało w lidze tak dobrze, jak Tomaszowi Frankowskiemu, który rok temu dołączył do Jagiellonii i ta decyzja okazała się strzałem w dziesiątkę? - Tomek Frankowski od zawsze miał duży spryt do zdobywania bramek, umiał się bardzo dobrze znaleźć w polu karnym. Nie potrzebuje wielu sytuacji, żeby zdobyć bramkę. Czy pozostałym pójdzie równie dobrze, nie wiem. Mam nadzieję, że jeżeli będziemy grać dobrze, to wzbogacimy ligę sportowo i na naszych powrotach wszyscy skorzystają. Co powodowało innymi, nie wiem. Wolę mówić za siebie. Chciałem wrócić do Polski, więc to zrobiłem. Na pewno liga będzie bardziej urozmaicona dzięki powrotom doświadczonych zawodników, ale nie wiadomo, czy lepsza, czy gorsza. Mnie te powroty nie zaskakują. Dlaczego zawodnicy ograni na Zachodzie po kilku latach mają nie wrócić do ligi polskiej? Uważam, że to jest normalna sytuacja. W innych państwach też się tak dzieje. Męki, jakie Lech Poznań przechodził w dwumeczu z Interem Baku, stanowią dla ciebie bodziec motywacyjny przed starciem z FK Karabach? - Nie, ponieważ każdy zespół gra inaczej. Karabach będzie grał inaczej niż Inter Baku, który grał z Lechem w eliminacjach do Ligi Mistrzów. Będziemy analizować na wideo grę Karabachu i wyciągniemy odpowiednie wnioski, natomiast ja bym się nie odnosił do spotkania Lecha z Interem. To będzie zupełnie inna rywalizacja. Spodziewasz się, że to będzie mocniejszy rywal niż litewskie Szawle, które odprawiliście w II rundzie? - Na pewno będzie mocniejszy, to nie ulega wątpliwości. Z tego, czego zdążyłem się dowiedzieć przed odprawą wideo, wiem, że Karabach jest dużo mocniejszy niż FC Siauliai. Asystent Henryka Kasperczaka Andrzej Bahr, który oglądał Karabach, stwierdził, że w konfrontacji z tym zespołem będzie swego rodzaju okazja do odegraniu się za wpadkę sprzed sześciu lat z Dynamem Tbilisi. - Ja tak nie uważam. Historia mnie nie interesuje. Nie zajmuję się tym, co było rok temu, trzy lata temu, sześć lat temu. Mam to totalnie w... nosie! To zupełnie inny czas, inne miejsce, inny mecz i nie ma co wracać do tamtych spotkań. Odniesienia w stylu: "A jak to było jak przegraliśmy z Dynamem Tbilisi", czy "A jak to było, jak nie układało nam się z Valerengą czy Levadią", mijają się z celem. Rywalizacja z Karabachem to zupełnie inny rozdział, inny czas, inne miejsce, to będzie zupełnie nowa historia. Rozmawiał w Krakowie: Michał Białoński Zapraszamy do INTERIA.PL na relację na żywo z meczu Wisła Kraków - Karabach Agdam Zobacz wyniki i strzelców goli w meczach III rundy kw. LE