- Ostatni mecz rozegraliśmy dokładnie 101 dni temu - powiedział Kasperczyk. - Dlatego postawa mojego zespołu była dla mnie niewiadomą, bo wiadomo że sparingi to nie mecze o stawkę. Ranga spotkania, klasa przeciwnika sprawiła, że u moich zawodników pojawiła się ogromna mobilizacja i dawka adrenaliny. Chciałbym, aby tak było w także w meczach ligowych. Kasperczyk, dopytywany o to, dlaczego zdecydował się na ofensywne ustawienie z dwójką napastników odparł: - My zawsze tak gramy. Strzeliłbym sobie w kolano, gdybym przed tym spotkaniem kazał drużynie grać inaczej. Zdaję sobie jednak sprawę, że do awansu do półfinału Pucharu Polski jeszcze długa droga. W zupełnie innym nastroju był trener Wisły Robert Maaskant. Zapytany o to, co powie o meczu, odparł: - Nic. Gratuluję Podbeskidziu. Potem jednak dodał: - Przygotowywaliśmy się jak do każdego spotkania. W pierwszej połowie zespół grał tak na 70 procent swoich możliwości. To było dla nas ciekawe doświadczenie, bo po raz pierwszy graliśmy przeciwko drużynie z pierwszej ligi. Nie powinniśmy przegrać z takim zespołem, ale okazało się, że Podbeskidzie ma wielu doświadczonych i ogranych piłkarzy. W rewanżu musimy zagrać o klasę lepiej. Grzegorz Wojtowicz, Michał Białoński z Krakowa