Sebastian Leszczak tłumaczył, że został wprowadzony w błąd, co do długości kontraktu z Wisłą Kraków przez osobę podającą się za jego menedżera, a niebędącą licencjonowanym agentem, w myśl obowiązujących przepisów FIFA. Obrazuje to brak profesjonalizmu i zamęt na piłkarskim rynku transferowym w Polsce, za którego nie najlepszy stan ponoszą odpowiedzialność nie tylko zawodnicy i doradzające im osoby, ale również same zainteresowane kluby. Zaistniała sytuacja powinna stanowić przestrogę, że zarówno klub jak i zawodnik korzystający z "usług" samozwańczych agentów narażają się na konsekwencje dyscyplinarne jak i poważne kary finansowe. Po złożeniu wyjaśnień przez zawodnika zarząd klubu, jako organ dyscyplinarny pierwszej instancji, nałożył na Leszczaka karę zawieszenia na pół roku. Piłkarz może odwoływać się od decyzji do odpowiedniego organu dyscyplinarnego Polskiego Związku Piłki Nożnej. CZYTAJ RÓWNIEŻ: Młody wiślak na celowniku rywali!