Do startu przygotowań do nowego sezonu Ekstraklasy w wykonaniu Wisły Kraków zostało tylko niespełna trzy tygodnie. Tymczasem wciąż nie wiadomo, kto ma odpowiadać za budowę drużyny "Białej Gwiazdy" na przyszły sezon. W czwartek Górnik Zabrze ogłosił, że żegna się z trenerem Marcinem Broszem. Tym samym nazwisko 48-letniego szkoleniowca "wróciło" na trenerską karuzelę w Ekstraklasie. A jest nazwiskiem chwytliwym, bo szkoleniowiec ten ma opinię człowieka, który potrafi pracować z młodymi zawodnikami, wkomponować ich stopniowo w drużynę. Wprowadzić nowych Starzyńskich Brosz znakomicie udowodnił to w Zabrzu, tylko w ostatnim sezonie dawał przecież odważnie szansę m.in. 20-letniemu Aleksandrowi Paluszkowi, jego rówieśnikowi Michałowi Rostkowskiemu, 21-letniemu Danielowi Ściślakowi czy nawet minimalnie starszemu Przemysławowi Wiśniewskiemu. W dodatku Brosz to człowiek, który potrafi podnosić umiejętności piłkarzy, z którymi pracuje, nie oczekując, że jako trener będzie miał wszystko podane na tacy. W Zabrzu radził sobie często w trudnych warunkach, mając momentami mocno przetrzebioną kadrę. Nie jest to taki typ szkoleniowca, jakim był ostatni trener Wisły Peter Hyballa, który potrafił skreślać piłkarzy po jednym błędzie. Brosza cechuje cierpliwość, umiejętność pracy z zastanym materiałem ludzkim. Takie cechy szkoleniowca sprawiają, że wielu jawi się jako odpowiedni kandydat na nowego opiekuna Wisły Kraków i następcę Hyballi. Zwłaszcza, że w Wiśle jednym z najważniejszych celów na nowy sezon jest to, by umiejętnie kontynuować wprowadzanie do Ekstraklasy utalentowanej młodzieży. W klubie liczą, że na błyskotliwym debiucie Piotra Starzyńskiego się nie skończy, że kolejni "Starzyńscy" - przy odpowiednim wprowadzaniu do drużyny - mogą się objawić lada chwila. Do tego potrzeba jednak odpowiedniego szkoleniowca, który ma umiejętność pracy z młodymi graczami. - Trzeba zapewnić przepływ młodych zawodników do pierwszej drużyny. Pod tym względem trener Peter Hyballa był bardzo otwarty na wprowadzanie młodych zawodników. Ostatecznie świetnie przebił się Starzyński. Ja bardzo się cieszę, że jestem w Wiśle, bo wiem, że wizja działaczy - zarządu, prezesa i właścicieli - jest taka, że te drzwi do pierwszej drużyny dla młodych graczy mają być zawsze mocno otwarte. Ci młodzi chłopcy mają czuć, że ta perspektywa gry w Ekstraklasie w barwach Wisły nie jest bardzo daleka, tylko wydaje się być naprawdę bliska - podkreślał ostatnio Krzysztof Kołaczyk, szef szkolenia młodzieży Wisły Kraków w rozmowie z Interią. Pod tym względem Marcin Brosz byłby świetnym kandydatem. Zdecydowanie nie jest jednak jedynym szkoleniowcem, którego zatrudnienie ostatnio rozważała Wisła Kraków. I na ten moment trudno powiedzieć, na jaką kandydaturę zdecydują się ostatecznie działacze "Białej Gwiazdy". Sondowali oni bowiem dość intensywnie zagraniczny rynek trenerów, w tym kierunek czeski i słowacki. Svedik odmówił Wiśle Potwierdzają to zresztą informacje czeskich mediów. Tamtejszy portal isport.cz poinformował, że Wisła sondowała możliwość zatrudnienia 46-letniego czeskiego szkoleniowca Martina Svedika. To były asystent trenera w kadrze U-21 Czech, były szkoleniowiec m.in. Banika Ostrawa, FC Mlada Boleslav, a ostatnio trener FC Slovacko. Ostatecznie - zgodnie z doniesieniami wspomnianego portalu - Svedik odmówił jednak krakowianom, choć propozycja była ponoć "lukratywna". - Było kilka opcji, nie wnikając w konkrety. Ale wszystko zostaje tak, jak jest - powiedział. W kontekście Wisły wymieniano również nazwiska m.in. Pavola Stano, który został wybrany trenerem roku na Słowacji oraz Adriana Guli, który niedawno pożegnał się z Viktorią Pilzno. Ten pierwszy jednak prawdopodobnie nadal będzie pracował w ojczyźnie, nie zdecydował się na pracę w Krakowie. Gdyby jednak Wisła wróciła do opcji krajowych, to sam Brosz ponoć byłby nawet życzliwie nastawiony do perspektywy pracy w Krakowie, choćby dlatego, że miałby blisko do rodzinnego Knurowa. JK