O pucharach śniła też Wisła, ale teraz zamiast nich ma dłuższe wakacje - piłkarze rozpoczną przygotowania 22 czerwca, a w wypadku gry o LE musiałaby trenować już pięć dni wcześniej. Poważniejszym problemem krakowian jest budowa nowego zespołu, co przy kiepskiej kondycji finansowej klubu będzie zadaniem karkołomnym. Zawodników takich jak Semir Stilić, Dariusz Dudka, Łukasz Garguła i Mariusz Stępiński ktoś musi zastąpić. Wrocławianom odejdą także dwa groźne żądła - Marco Paixao i Robert Pich, który był jednym z najlepszych aktorów tego przeciętnego widowiska. To druga porażka 0-1 Wisły ze Śląskiem w ciągu 33 dni. Wrocławianie mają na dzisiaj lepszy, bardziej zdeterminowany zespół. Nie trzeba było bolesnych dla kibiców Wisły doświadczeń, żeby się przekonać, że ofensywa "Białej Gwiazdy" bez Semira Stilicia wygląda bardzo blado. Człowiek, który był reżyserem gry w krakowskim teatrze piłkarskim odchodzi po sezonie, więc w meczu ze Śląskiem został posadzony na ławce. Kreatywność Wisły ostatnio wyglądała i tak słabo, ale w spotkaniu z wrocławianami została zniwelowana do indywidualnych szarpnięć Donalda Guerriera, który w I połowie raz wdarł się w pole karne, ale zamiast strzelać, postanowił podawać i nic z tego nie wyszło. Podobnie, egoistą w polu karnym nie chciał być Paweł Brożek, który postanowił podawać górą, ponad obrońcą, do Macieja Jankowskiego i akcja spaliła na panewce. Śląsk był znacznie groźniejszy, miał lepszych zawodników w ofensywie. Kwartet: bracia Flavio i Mario Paxao, Robert Pich, a także Peter Grajcziar siał sporo zamieszania pod bramką Michała Buchalika. Najlepsze akcje Śląsk przeprowadził w 37. I 42. min. Najpierw Marco uderzył z 10 m nad poprzeczką po wycofaniu przez Flavia do Picha, a później - również Marco - huknął obok słupka po efektownym zagraniu piętą Grajcziara. Wisły na takie fajerwerki nie było stać. "Biała Gwiazda" próbowała grać ostro, ale nie wynikała z tego przewaga w sytuacjach, czy w posiadaniu piłki, tylko żółte kartki. Zresztą po I połowie część obozu krakowskiego (trener Kazimierz Moskal i kierownik Jarosław Krzoska) miała pretensje do sędziego Pawła Raczkowskiego o lekkie wyjmowanie kartoników dla wiślaków, a oszczędzanie ich w wypadku wrocławian, np. sytuacja z faulem na Alanie Urydze kwalifikowała się również na "żółtko". W 57. min, w pozornie niegroźnej sytuacji, Dudu Paraiba przerzucił do Marcio Paixao, który z ostrego kąta trafił w słupek! W 65. min bramkę swemu staremu klubowi mógł sprezentować Mariusz Pawełek, który postanowił zabawić się w drybling z Pawłem Brożkiem. Tak stracił piłkę, ale Semir Stilić, który w 61. min zastąpił Alana Urygę, nie trafił na pustą bramkę z 13 m. Co ciekawe, wejście Stilicia tylko nieznacznie ożywiło ofensywę gospodarzy. Trener Kazimierz Moskal zmuszony był zdjąć drugiego - po Urydze - defensywnego pomocnika - Dariusza Dudkę, który doznał urazu mięśniowego. Bardzo szybko wiślacy nadziali się na kontrę. Przeprowadził ją duet Słowaków - Peter Grajcziar podaniem kolanem wypuścił na czystą pozycję Roberta Picha, który uciekł Burlidze, ograł Buchalika i trafił do pustej bramki. Wyrównać mógł w końcówce Mariusz Stępiński, ale po locie szczupakiem główkował nad bramką. Tadeusz Pawłowski (Śląsk): - Mecz potoczył się tak, że na początku Wisła była trochę lepsza, częściej utrzymywała się przy piłce. Mój zespół na 20 minut przed przerwą częściej atakował. Brakowało wykończenia nie trafialiśmy w bramkę. Kontrolowaliśmy II połowę, w końcówce troszkę nerwowości, 2-3 groźne dośrodkowania, ale zagraliśmy jak wytrawny bokser - bardzo mądrze, choć graliśmy tym samym składem, co z Lechią Gdańsk. Gratuluję, chłopcom zasłużonego zwycięstwa. Kazimierz Moskal (Wisła): - Nie ma co wiele mówić po takim meczu. Przegraliśmy mecz, nadzieje, które były na grę o puchary prysnęły. Spotkanie było zacięte, jak się tego spodziewaliśmy. Śląsk wykorzystał sytuację, a my mieliśmy lepszą przy wyniku 0-0, ale ją zmarnowaliśmy, i zgarnął trzy punkty. Liczyliśmy po cichu na więcej jeśli chodzi o grę do przodu. Nie mogę zarzucić braku determinacji, czy woli walki, zaangażowania. - Semira Stilicia wpuściłem dopiero po przerwie, bo liczyłem na jego świeżość i miał jedną sytuację, ale jej nie wykorzystał. Wcześniej graliśmy skrzydłami, więc chcieliśmy mieć mocny defensywnie środek. Proszę też pamiętać, że sytuacja z niepewną przyszłością Stilicia może wpływać na jego postawę. 36. kolejka Ekstraklasy: Wisła Kraków - Śląsk Wrocław 0-1 (0-0) 0-1 Robert Pich (78. Z podania Grajcziara) Wisła: Buchalik - Jović, Głowacki, Guzmics, Burliga - Guerrier, Uryga (61. Stilić), Dudka (76. Boguski), Jankowski (80. Stępiński), Barrientos - Brożek. Śląsk: Pawełek - Zieliński, Celeban, Pawelec, Paraiba - Pich, Dudka, Danielewicz, Grajcar, F. Paixao - M. Paixao. Sędziował: Paweł Raczkowski z Warszawy. Żółte kartki: Barrientos (38.), Uryga (44.), Burliga (45.), Głowacki (88.). Widzów: 11 221. Z Krakowa Michał Białoński Wyniki, terminarz i tabela grupy mistrzowskiej Ekstraklasy Wyniki, terminarz i tabela grupy spadkowej Ekstraklasy