Po tym sukcesie świat, a przynajmniej polska Ekstraklasa, miały stać przed nimi otworem. Drużyna Dariusza Marca w finale CLJ pokonała Cracovię aż 10-0, a tacy gracze jak: Tomasz Zając, Przemysław Lech czy Piotr Żemło szturmem mieli podbić polską ligę. Jak na razie, ich wejście do dorosłej piłki okazało się porażką. Niekwestionowaną gwiazdą rozgrywek Centralnej Ligi Juniorów w sezonie 2013/2014 był Zając. Napastnik Wisły z łatwością zdobył koronę króla strzelców z 11 bramkami na koncie. Kolejnych w tym zestawieniu - Kamila Kuczaka (Wisła) i Mariusza Panka (Cracovia) wyprzedził o sześć trafień. A potrzebował do takiego wyczynu zaledwie pięciu meczów. Wydawało się, że kariera stoi przed nim otworem. Piłkarza do pierwszego składu Wisły dołączył trener Franciszek Smuda. Dał mu zagrać w dziewięciu meczach, ale głównie wchodził na końcówki. Szkoleniowiec był zdania, że młody piłkarz musi przede wszystkim wzmocnić się fizycznie. Wisła zdecydowała, że Zając zostanie wypożyczony. - Niektórzy z naszych juniorów powinni się próbować przebić do pierwszoligowych zespołów, tak jak Michał Chrapek, który dojrzewał na wypożyczeniu w Kolejarzu Stróże. W pierwszej lidze powinni pograć przez cały sezon, ale nie tak jak Dawid Kamiński, który poszedł do Termaliki i nosi walizki. To nic nie daje - tłumaczył wówczas Smuda. - Młodzi mają się wykazać. Wchodzić do zespołu i wyrastać na gwiazdy - dodawał. Zając wiosnę spędził w pierwszoligowym Chrobrym Głogów. Początkowo miał pewne miejsce w składzie. W dziewięciu meczach zdobył dwie bramki. Później przez kontuzję stracił miejsce w składzie i wrócił do gry pod koniec sezonu. Teraz jego umowa wypożyczenia dobiega końca i piłkarz ma wrócić do Krakowa. Tak twierdzi prezes Robert Gaszyński, ale kontrakt Zająca wygasa. Zawodnik zastanawia się, czy przedłużyć umowę. - Był u nas absolutnym numerem jeden w ataku. Świetnie zaczął, zdobył dwie bramki, miał asysty. Rozwój przerwała mu poważna kontuzja. Przez jakiś czas nie grał, nie trenował i wrócił tylko na końcówkę rundy. Byliśmy jednak z niego bardzo zadowoleni - ocenia w rozmowie z Interią Ireneusz Mamrot, szkoleniowiec Chrobrego. I dodaje: - Rozmawialiśmy z nim i chcemy, by został w Głogowie. Kończy mu się jednak umowa w Krakowie, ma też inne oferty i się zastanawia. Chcielibyśmy, by podpisał z nami kontrakt. Jeśli jednak zostanie pod Wawelem, to będziemy pracować nad wypożyczeniem. Poza Zającem, trzon drużyny Dariusza Marca tworzyli m.in. Dominik Kościelniak, Piotr Żemło czy Przemysław Lech. Wówczas tamta drużyna w drodze po triumf pokonała słynących ze świetnego szkolenia młodzieży Zagłębia Lubina i Lecha Poznań. W finale Wisła zmierzyła się z Cracovią. W pierwszym meczu na własnym stadionie podopieczni Marca wygrali 2-1, a kilka dni później w rewanżu rozgromili rywali aż 10-0! Kapitanem tej drużyny był Lech, który jesienią był dołączony do pierwszego zespołu Smudy. Zadebiutował w lidze, ale potem przepadł w III-ligowych rezerwach. Tam błyszczał, ale więcej szans w pierwszej drużynie nie dostał. Trafił na wypożyczenie do Floty Świnoujście, ale jego nowy zespół wycofał się z rozgrywek I ligi, a piłkarz wrócił do Krakowa. Wspólnie z Zającem sezon w Głogowie spędził też Kościelniak. Wystąpił w 22 meczach, ale albo pojawiał się na boisku z ławki, albo był zmieniany. 90 minut rozegrał tylko w siedmiu spotkaniach. Prawdopodobnie ten piłkarz pod Wawel nie wróci. - Był moim podstawowym zawodnikiem. Dużo grał, pokazywał się z dobrej strony. Też chcielibyśmy mieć go w przyszłym sezonie u siebie. Nasi działacze są w kontakcie z Wisłą i zobaczymy, co z tego wyniknie - twierdzi Mamrot. Paradoksalnie, najlepiej potoczyły się losy Żemły. Stoper został w Krakowie i walczył o miejsce w składzie - najpierw drużyny Smudy, a potem Kazimierza Moskala. Wystąpił tylko w trzech ekstraklasowych meczach i jednym Pucharu Polski, a częściej grał w rezerwach. Niedawno Żemło przedłużył z Wisłą kontrakt i będzie w klubie przez najbliższe trzy lata. - Moim marzeniem było, by tych piłkarzy w lidze było jak najwięcej - mówi Marzec. - Niestety, ale z przykrością trzeba powiedzieć, że na razie tym graczom nie idzie. Najbliżej gry w Ekstraklasie jest Żemło, ale też nie występuje zbyt często. - Decyzje o odejściach na wypożyczenia są bardzo dobre. Jeśli w Wiśle nie mają szans na grę, niech idą do niższych lig, do pierwszej, czy nawet drugiej - dodaje Marzec. - W tej chwili mam na biurku ich zdjęcie, patrzę na nie i zastanawiam się, co z nimi będzie. Marzec: - Wisła jest specyficznym klubem, ciężko w nim przebić się do pierwszego składu. Na sukces wpływa wiele czynników. Nasza drużyna była kolektywem, a umiejętności poszczególnych graczy to inna sprawa. Nie jestem w stanie powiedzieć ilu, ale kilku z nich zasługuje, by grać w Ekstraklasie. Jest to jednak złożony proces, piłkarz musi trafić do klubu, który stawia na młodzież, a potem na takiego trenera. Doskonałym przykładem jest Michał Probierz. Drużynę Marca tworzyli też inni piłkarze, którzy nie zdążyli zadebiutować w Ekstraklasie. Większość z nich ostatni rok spędziła w III-ligowych rezerwach. Tymczasem w finale Wisła pokonała Cracovię, a Bartosz Kapustka i Mateusz Wdowiak z zespołu z ul. Kałuży regularnie dostają szansę w Ekstraklasie. Młodzi wiślacy o takiej sytuacji w tej chwili mogą tylko pomarzyć. Na mistrzostwo Polski juniorów Wisła czekała 14 lat. Poprzednio, w roku 2000, pod wodzą Dariusza Wójtowicza triumfowała w rozgrywkach, pokonując w finale Polonię Warszawa (3-1 i 1-0). Z tamtej drużyny na szerokie wody wypłynęli: Paweł i Piotr Brożkowie, Paweł Strąk, Kamil Kuzera, Wojciech Kaczmarek, Adrian Mrowiec i Tomasz Wisio. Sprawdziliśmy, co w ostatnim roku robili zwycięzcy CLJ z 2014 roku: Mateusz Zając - Wisła II Kraków (III liga): 15 meczów, 1350 minut Bartłomiej Kolanko - Wisła II Kraków (III liga): 30 spotkań, 2291 minut; Wisła (Puchar Polski), jeden mecz, 33 minuty Jakub Bartosz - Wisła II Kraków (III liga): 18 spotkań, 1221 minut Piotr Żemło - Wisła Kraków: Ekstraklasa, 3 mecze, 92 minuty, Puchar Polski, jeden mecz, 90 minut; Wisła II Kraków (III liga): 14 meczów, 1111 minut Michał Bierzało - Wisła II Kraków (III liga): 10 meczów, 749 minut; Limanovia (II liga): 9 meczów, 758 minut Remigiusz Szywacz - Wisła II Kraków (III liga): 31 meczów, 2548 minut Dawid Kamiński - Termalica Bruk-Bet Nieciecza (I liga, awans do Ekstraklasy): 24 mecze, 641 minut Grzegorz Marszalik - Wisła II Kraków (III liga): 15 meczów, 792 minuty, gol Grzegorz Gulczyński - Wisła II Kraków (III liga): 31 meczów, 2272 minuty, 5 goli Przemysław Lech - Wisła II Kraków (III liga): 27 meczów, 2137 minut, 7 goli; Wisła Kraków: Puchar Polski, 1 mecz, 78 minut Kamil Kuczak - Wisła II Kraków (III liga): 28 meczów, 2256 minut, 8 goli; Wisła Kraków: Puchar Polski, 1 mecz, 12 minut Jakub Janur - Wisła II Kraków (III liga): 4 mecze, 125 minut Dominik Kościelniak - Chrobry Głogów: I liga, 22 mecze 1552 minuty; Puchar Polski, 4 mecze, 138 minut Tomasz Zając - Wisła Kraków: Ekstraklasa, 9 meczów, 91 minut; Puchar Polski: 1 mecz, 57 minut; Chrobry (I liga): 9 meczów, 462 minuty, 2 gole; Wisła II Kraków (III liga): 13 meczów, 1062 minuty, 5 goli Jakub Mordec - Wisła II Kraków (III liga): 26 meczów, 1537 minut, 4 gole Oskar Wąsikowski - Wisła II Kraków (III liga): 16 meczów, 552 minuty, 4 gole Krystian Kujawa - Wisła II Kraków (III liga): 17 meczów, 1320 minut, gol Jakub Dziubas - Wisła II Kraków (III liga): 4 mecze, 141 minut Adrian Wójcik - Wisła II Kraków (III liga): 8 meczów, 169 minut, gol Grzegorz Kociołek - Wisła II Kraków (III liga): 1 mecz, 1 minuta Arkadiusz Chlebowski - Wisła II Kraków (III liga): 2 mecze, 135 minut Naszym zdaniem: Powyżej wymieniliśmy 21 nazwisk, które dla przeciętnego kibica są anonimowe. Trenerzy Franciszek Smuda i Kazimierz Moskal nie postawili na młodzież. Próżno szukać ich w statystykach pierwszej drużyny, a tym bardziej nie odgrywają znaczącej roli w zespole. Często w poprzednim sezonie pełnili role pomocników, którzy towarzyszyli starszym kolegom, gdy brakowało kilku osób do treningu. Dlaczego trenerzy nie postawili na młodych? Być może z najprostszego powodu - bo są słabi. Nawet ich były trener mówi "Nasza drużyna była kolektywem, a umiejętności poszczególnych graczy to inna sprawa". Takie słowa Dariusz Marca o czymś świadczą. Zdaje się, że w klubie też o tym wiedzą i zdecydowali, że z większością piłkarzy należy się rozstać. Młodych graczy można jeszcze wypożyczać, ale taki stan nie może trwać w nieskończoność. Wydaje się, że droga obrana przez działaczy jest optymalna. Łukasz Szpyrka