- Mówimy o szkoleniu młodzieży i to jest cel nadrzędny. Różne podmioty mogą się tym zajmować, na dziś tym podmiotem jest TS Wisła - podkreśla prezes Gaszyński, ale na pytanie o to, czy Akademia będzie istniała tylko do 30 czerwca 2015 roku nie chce odpowiedzieć. Do momentu podpisania nowej umowy z TS-em, która jest właśnie negocjowana. Z naszych informacji wynika, że tak właśnie będzie - w lipcu Akademia Piłkarska Wisła Kraków przejdzie do historii, a młodzież spółce będzie szkolił kto inny. Akademia Piłkarska Wisła Kraków, szkoląca narybek od sześciu lat do juniora, włącznie z prowadzeniem Centralnej Ligi Juniorów, trafiła pod skrzydła TS-u w lutym 2014 roku. Towarzystwo, choć finansowo się mu nie przelewa, wyciągnęło pomocną dłoń w kierunku zadłużonej po uszy Wisły SA. W skład zarządu Akademii weszli też przedstawiciele Wisły SA - dyrektor sportowy Zdzisław Kapka i pani Ewa Rosek. Szkolenie tańsze w TS-ie niż w spółce - My - jako stowarzyszenie prowadziliśmy szkółkę taniej niż spółka. Chociażby dlatego, że posiadamy własne obiekty, trzy pełnowymiarowe boiska trawiaste, kilka poletek treningowych oraz dwie hale treningowe. Ponadto mieliśmy prawo pobierać od dziecka po 200 zł miesięcznie składki członkowskiej. Spółka nie mogłaby tego robić - wyjaśnia Piotr Wawro. - Do tego kilku rodziców bardzo mocno wspierało Akademię. Zarówno w formie finansowej, jak i bezgotówkowej. Wisła SA przelewa miesięcznie na konto TS-u 5 tys. zł. To niewiele, jak na prowadzenie na okrągło kilkunastu grup trampkarskich i juniorskich, utrzymując 15 trenerów, specjalistę od przygotowania fizycznego, dwóch fachowców od bramkarzy i dwóch fizjoterapeutów. Dodatkowo TS dostawało od spółki na Akademię jedną lożę VIP do sprzedania na meczach Ekstraklasy, rozgrywanych przy Reymonta, i sześć minut czasu reklamowego na okalających murawę LED-owych bandach. Z obu tych źródeł TS osiągało 140 tys. zł rocznie. Spółka wiślacka na Akademię przekazywała także sprzęt za 200 tys. zł rocznie. Tu również były spory. TS wolałoby te pieniądze w gotówce, by - jak twierdzi - rozsądniej jej wydać. - Dostawaliśmy sprzęt po cenach katalogowych, wszystko renomowanej firmy. Gdy tej samej klasy sprzęt dla mojej drużyny futsalowców kupuję od pośredników, dostaję 45 procent upustu od cen katalogowych. Wisła SA dostawała wszystko bezpośrednio od producenta, a liczyła nas po cenach katalogowych, czyli z marżą około 50-procentową - uważa Wawro. Wolałby inne rozwiązanie. Odzież renomowanej marki zakupić tylko dla juniorów i juniorów młodszych, którzy stanowią zaplecze dla pierwszej drużyny. - Niech nie czują się gorsi, ale kilkuletni chłopcy mogliby trenować w równie solidnym, choć nie tak markowym sprzęcie, który jest o połowę tańszy, bo nie ma rozpoznawanego logotypu. Zresztą i jeden, i drugi sprzęt produkowany jest w Chinach - tłumaczy Wawro. Ostatecznie, po trwających od końca grudnia negocjacjach, TS przystało na katalogowe ceny. Spółka miała też przelewać na konto TS-u 30 tys. zł dofinansowania z PZPN-u na rozgrywki Centralnej Ligi Juniorów. Wisła w CLJ trafiła do grupy m.in. z Olimpią Elbląg, Jagiellonią Białystok, Motorem Lublin, Legią i Polonią Warszawa, Stomilem Olsztyn, ŁKS-em Łomża. - W ten sposób każdy wyjazd - poza tymi na Cracovię, Stal Rzeszów i Koronę Kielce, musi trwać dwa dni i zawierać nocleg z niemal dwudniowym wyżywieniem. Nie puścimy przecież chłopaków na mecz bezpośrednio po dziesięciogodzinnej podróży autokarem. Dalszy wyjazd kosztuje nas 10 tys. zł - wylicza Wawro. - Utrzymanie zespołu w CLJ z trenerem i trenerem bramkarzy kosztuje 130-150 tys. zł i my te pieniądze wydawaliśmy. Obowiązek licencyjny utrzymania CLJ spoczywał na spółce, a myśmy za nią ponosili koszty. - Nowa umowa, do podpisania której nie dojdzie, zakładała, że oddawalibyśmy zawodników do Wisły SA za darmo, bez ekwiwalentu. Po 30 tys. zł za każdego z nich otrzymalibyśmy dopiero po rozegraniu 180 minut w pierwszej drużynie przez szkolonego przez nas piłkarza - wyjaśnia Wawro. Dodatkowo, TS miało otrzymywać dwa procent z transferu wychowanka do innego klubu. W ten sposób wilk byłbsyty (Wisła SA dostawała licencję) i owca (TS Wisła) cała, choć nie do końca. - Po podsumowaniu pierwszego roku Akademii okazało się, że musieliśmy dołożyć do niej 100 tys. zł - wylicza Wawro. Wliczając wsparcie rodziców i koszty opłat za prąd i wodę, Towarzystwo dokładało do Akademii blisko pół miliona złotych. Negocjacje wiceprezesów Wawry i Roberta Szymańskiego (były zastępca prezesa TS do spraw sportowych) z właścicielem Wisły SA - Bogusławem Cupiałem, które doprowadziły do przerwania bojkotu kibiców, zakładały, że od roku 2015 złotówka od każdego sprzedanego biletu na mecze pierwszej drużyny, zasili konto Akademii. - Prezes Gaszyński uciął nam z tej złotówki jeszcze osiem groszy, do kwoty 0.92 zł, bo stwierdził, że umawialiśmy się z prezesem Cupiałem na złotówkę brutto, ale i na to machnęliśmy ręką - nie kryje Wawro. - Na każdym kroku Wisła SA targowała się tak, jakby Akademia była naszym wymysłem, a nie wymogiem licencyjnym spółki! - Spółka zachowuje się tak, jakby szkolenie młodzieży dla niej było złem koniecznym, a nie kontynuacją chlubnych tradycji klubu. Przecież Gaszyński sam jest wychowankiem Wisły, a jako sternik spółki najlepiej wie, że nie stać jej dzisiaj na poważne zagraniczne transfery, a dobrze wyszkolony własny narybek, w dłuższej perspektywie mógłby uratować klub - argumentuje Piotr Wawro. Nie chcieli zgodzić się na cenzurę i poślizgi w wypłatach Co zatem było kością niezgody? Dwa zapisy. - Jeden był typowo cenzorski. Za każdą, nieuzgodnioną ze spółką wypowiedź na temat szkolenia młodzieży, groziła nam kara 10-12 tys. zł. Prezes Gaszyński za długo pracował za granicą i chyba nie zauważył, że w Polsce komuna już się skończyła - podkreśla Wawro. Drugi punkt umowy głosił, że zatory płatnicze Spółki w stosunku do TS-u nie mogą być dłuższe niż 30 dni. Wisła SA obstawała przy okresie 60 dni. - Mamy przykre doświadczenia. Spółka zalega nam 300 tys. zł od dwóch lat m.in. za szkolenie młodzieży i ekwiwalentny odstępnego za zawodników, więc chcieliśmy to ukrócić. Nie rozumiem, dlaczego Wisła SA nie chciała przystać na te 30 dni. Przecież ją Akademia kosztuje tylko pięć tys. zł miesięcznie. Pieniądze, które na szkolenie kieruje UEFA i PZPN, przelałaby nam dopiero po ich wpłynięciu od tych organizacji. To samo z obciętą o podatek złotówką od biletu. Dostalibyśmy te pieniądze po wpłaceniu ich do kasy przez kibiców - dziwi się Wawro. Od kilku lat UEFA część wpływów z Ligi Mistrzów dzieli między kluby, dotując szkolenie. Wiśle SA przypada ponad 30 tys. euro rocznie. - Wynegocjowaliśmy, że na Akademię powędruje 90 procent tej sumy, bo to przecież my ją prowadzimy. Zgodziliśmy się, że 10 procent zasili konto spółki - wyjaśnia Wawro. W ten sposób szumnie założona Akademia Piłkarska Wisły Kraków najpewniej zakończy swoją działalność 30 czerwca 2015 roku. Wisła SA - by spełnić wymogi licencyjne - może porozumieć się z Akademią Piłkarską 21 Tomasza Frankowskiego i Mirosława Szymkowiaka, ale ona nie prowadzi juniorów. - Chciałem zaangażować się w szkolenie młodzieży, ale na wysokim poziomie, a nie drutowanie za dwa złote, jak najwyraźniej chciała spółka - rozkłada ręce Piotr Wawro. - Młodzi chłopcy mieli mieć nie tylko profesjonalnych trenerów, ale też fizjologów, dietetyków. Gdyby tak była ułożona Akademia od kilku lat, to być może nie załamywałyby się kariery piłkarzy takich jak Michał Czekaj, który w momencie gwałtownego przybierania na wzroście nie miał fachowej opieki trenera przygotowania fizycznego. Dziś płaci za te braki wielki koszt - kolejnymi kontuzjami. A zawodnicy tacy jak Burliga, Chrapek, Zając czy Żemło byliby rozwinięci tak jak ich rówieśnicy z Legii Warszawa, która na akademię z prawdziwego zdarzenia łoży trzy miliony rocznie od siedmiu lat. Sprawę komentuje dla Interii Robert Gaszyński (prezes Wisły SA): - Mówimy o szkoleniu młodzieży i to jest cel nadrzędny. Różne podmioty mogą się tym zajmować, na dziś tym podmiotem jest TS Wisła. Mamy z nim ciągle ważną umowę i wywiązujemy się z niej na bieżąco. - Rozpoczęły się rozmowy, zmierzające do podpisania nowej umowy. Nie chciałbym o niej mówić detalicznie. Przedstawiliśmy zarządowi TS Wisła trzy warianty. TS wybrał drugi i w tej chwili pracują nasi prawnicy i prawnicy TS-u właśnie nad tym wariantem. - Spodziewam się, że w najbliższym czasie modyfikacja będzie przygotowana i wówczas umowa zostanie podpisana. Pan prezes Gaszyński szerzej ustosunkuje się do sprawy po wielkim wydarzeniu, jakim są sobotnie derby Wisła - Cracovia.Autor: Michał Białoński