"Biała Gwiazda" z kompletem punktów po dwóch kolejkach jest faworytem spotkania. Zapytaliśmy Ramireza o to, że czy jego drużyna poradzi sobie w tej roli, wszak nikt już teraz wiślaków nie zlekceważy, a wręcz przeciwnie - z każdym wygranym meczem coraz więcej reflektorów będzie na nich zwróconych. - Kiedy wygra się dwa mecze z rzędu, to może się wydawać, że porażka jest blisko. Jesteśmy jednak przygotowani świetnie nie tylko do najbliższego meczu, ale też do całego sezonu. Wiemy, że jeśli wygramy w Zabrzu, to zadomowimy się w czubie tabeli - zapowiada Kiko Ramirez. Krakowianie pojechali do Zabrza bez Zdenka Ondraszka, Jakuba Bartkowskiego i Pola Lloncha. Wszyscy zmagają się z urazami. - Pol Llonch powinien wrócić do treningów w przyszłym tygodniu - twierdzi trener Ramirez, choć trzeba zaznaczyć, iż nie wszyscy w klubie są równie optymistycznie nastawieni co do kontuzji hiszpańskiego pomocnika. Wiślacy komplementują Górnika, ale - co nie dziwi - najwięcej uwagi przywiązuje Igorowi Angulo, który imponuje spokojem pod bramką rywala i nieprzypadkowo przewodzi ligowym strzelcom wespół z Marco Paixao (Lechia Gdańsk), z trzema trafieniami w dwóch meczach. - To dobry piłkarz, bardzo szybki, trzeba będzie się do niego przykleić. Nie znam go osobiście, choć pochodzi z mojego regionu - komplementuje rodaka piłka "Białej Gwiazdy" Fran Velez. Siedzący po jego lewicy Ramirez natychmiast włączył się do rozmowy: - Za to ja znam go bardzo dobrze, bo w Hiszpanii prowadziłem go. Sprowadziliśmy go z Athleticu Bilbao. Grał na lewej stronie, ma ogromne doświadczenie. Nie wolno go zlekceważyć - uczula ekipę Kiko Ramirez, który Angulo trenował w Gimnasticu Tarragona. Angulo i jego koledzy stwarzają większość groźnych akcji po przechwytach piłki w środku pola i błyskawicznych wypadach. Dlatego sztab szkoleniowy "Białej Gwiazdy" skoncentrował się w tygodniu poprzedzającym mecz na unikaniu strat w newralgicznych rejonach murawy. Trzeba przyznać, że Ramirezowi i jego asystentom, na czele z Radosławem Sobolewskim, udało się załatać dziurę w środku drugiej linii, powstałą po transferze Krzysztofa Mączyńskiego do Legii, a także po kontuzji Lloncha. Jedną z kluczowych decyzji było przesunięcie do pomocy nominalnego obrońcę - Veleza, który potwierdza, że radzi sobie także w środku pola. - Krzysztof Mączyński to wielkiej klasy zawodnik, ale musimy już o nim zapomnieć, bo gra w Legii. Teraz mamy Frana Veleza - podkreśla Kiko Ramirez. Michał Białoński