Prezes Jacek Bednarz na długim spotkaniu z dziennikarzami radził sobie dzielnie, będąc w ogniu pytań. Drążyliśmy temat nie tylko transferów, ale też konfliktu z SKWK i problemów finansowych, które gnębią od dwóch lat zasłużony klub. Jeśli chodzi o zmiany kadrowe, to Wisła na razie straciła Gordana Bunozę (skończył się mu kontrakt) i sprzedała Michała Chrapka za pięć mln zł do Catanii. Pozyskała napastnika Ruchu Macieja Jankowskiego. - Dzięki Maćkowi, którego traktujemy jak wzmocnienie, sytuację mamy o sto procent lepszą, niż przed rokiem, bo umowę przedłużył też Paweł Brożek, a do zdrowia wrócił Rafał Boguski - cieszył się prezes. Dodał, że klub szuka lewego obronę i "być może piłkarza na inną pozycję w obronie". Prezes użył nawet sformułowania: "będzie jeszcze dobry lewy obrońca". Wisła złożyła ofertę Francuzowi Florentowi Haninowi, który ma 24 lata i ostatni sezon spędził w Bradze. Pożar w bramce ugaszony Dzisiaj "Biała Gwiazda" sformalizowała kontrakt z bramkarzem Michałem Buchalikiem, dzięki czemu nie jest skazana na łaskę i niełaskę żądającego blisko milionowych rocznych poborów Michała Miśkiewicza. - Buchalik zgasił nasz pożar w bramce. To bardziej przewidywalny bramkarz niż Michał Miśkiewicz. Dzięki niemu mamy trzyletni spokój na tej pozycji, a być może porozumiemy się jeszcze z Miśkiewiczem. Jeśli nie, drugim bramkarzem może być Gerard Bieszczad, z którym mamy jeszcze roczną umowę - przypomina Bednarz. - Agent Miśkiewicza nie udzielił jeszcze odpowiedzi na naszą ostatnią ofertę. Różnią nas jedynie kwestie finansowe. Prezes zapowiada, że syn słynnego obrońcy Clebera - Lucas do 18 czerwca podpisze z klubem zawodowy kontrakt. - Porozumieliśmy się odnośnie warunków umowy. Lucas będzie członkiem pierwszego zespołu. Trenerzy mówią, iż widać po nim fakt, że długo nie grał oficjalnych meczów, ale ma bardzo dużo entuzjazmu. Jest niecierpliwy, ja w jego wieku też taki byłem. Ale po podpisaniu umowy, rozpoczęciu treningów to się powinno zmienić. Trudno precyzować w tym wieku Lucasa jego pozycję na boisku, na razie to "dziesiątka", albo "ósemka" - komentuje prezes. Na razie nie wiadomo, czy do Wisły trafi Dawid Plizga, który wzmocniłby jej ofensywę. Prezes Bednarz najpierw stwierdził, że jego ewentualne pozyskanie nie jest powiązane z ewentualnym odejściem Emmanuela Sarkiego (transfer do Ingolstadt nie udał się). - To kwestia naszej i Dawida decyzji. Na razie obie strony nie mają pewności - precyzował Bednarz. - Z drugiej strony, jeśli nie wytransferujemy kogoś ze skrzydłowych, po podpisaniu nowej umowy z Gargułą, mamy taką konkurencję na tej pozycji, że i tak jednego klasowego skrzydłowego będziemy mieli na ławce. Na skrzydle mogą grać Garguła, Donald Guerrier, jak i Sarki - wylicza Jacek Bednarz. Odnośnie Piotra Brożka i innych zawodników, którym w czerwcu kończą się kontrakty, zarząd podejmie decyzję do 20 czerwca, po rozmowie z trenerem Franciszkiem Smudą. W sprawie "Pietii" Franz wydał już decyzję negatywną, ale jeśli Wisła nie sprowadzi lewego obrońcy, którego ma na celowniku, może ją zmienić. O konflikcie z SKWK, czyli nie ma opcji, by dla judaszowych srebrników... Sporo uwagi poświęciliśmy konfliktowi z częścią kibiców, szczególnie z gronem zrzeszonym, bądź identyfikującym się z SKWK.- Ja będę się upierał - my nie mamy żadnego konfliktu z kibicami. Kilkaset głośnych osób manipuluje opinią publiczną, a protestuje tylko to stosunkowo wąskie grono - podkreślał Bednarz. Na naszą uwagę, że frekwencja spadła jednak nie o kilkaset osób, tylko niemal o 10 tysięcy, prezes odpadł:- Do meczu z Lechią, czyli na pięć kolejek przed końcem sezonu, byliśmy kandydatem do mistrzostwa. Po Lechii, z przyczyn tego, co się wydarzyło na meczu z Cracovią, frekwencja spadła. Jej wzrost nastąpi wtedy, gdy drużyna zacznie regularnie wygrywać i dobrze grać - mówił Jacek Bednarz. - Nie ma takiej opcji, aby dla judaszowych 40 srebrników godzić się na wszystko. To jest wykluczone i to się nie stanie. Chyba, że ktoś doprowadzi do tego, że mnie tutaj nie będzie - dodawał prezes, nawiązując do żądań SKWK (kibice wznowią negocjacje z klubem, pod warunkiem, że Bednarz przestanie być prezesem - przyp. red.). Prezes podkreślił, że klub odblokował 300 kart kibica, które zostały zawieszone po incydencie z zaatakowaniem stadionu racami. - Jeśli ktoś był wiarygodny i przekonał naszych specjalistów od bezpieczeństwa Darka Partykę i Grzegorza Halata (sam w tym nie uczestniczyłem, by nie być posądzanym o stronniczość), kartę mógł odblokować sam wcześniej i kilka takich przypadków było. Pokazywało to intencję tych ludzi - klarował Jacek Bednarz. Dziwił się, jak to możliwe, że normalnemu człowiekowi może przeszkadzać obecność policji, czy ochrony na stadionie. - Odblokowanie kart nie oznacza, że wszystkie osoby wejdą. Dalej obowiązuje ten sam regulamin i ustawa. Do odwołania nie ma opraw, szwendania się po stadionie. Jest zasada: kupujesz bilet i zajmujesz właściwe miejsce. Nie będzie dialogu z zarządem SKWK, który do dzisiaj nie powiedział ani słowa krytyki na temat tego, co się stało dotychczas. Nie będzie u nas ludzi, którzy twierdzą, że strzelanie racami w klub jest OK - punktował prezes. - Od derbów nie było ani jednego czynu przekraczającego regulamin - poza przyjezdnymi. Pięć-siedem tysięcy ludzi, którzy przychodzili, bezpiecznie oglądali mecz, bez ksenofobii, rasistowskich zachowań, wulgarnych przyśpiewek. To świat, w którym chciałbym zawsze żyć. Wierzę, że tak zachowujących się kibiców może być na naszym stadionie nawet dwa razy więcej - podkreślał. - My zrobimy wszystko, aby było bezpiecznie i nikt nie rzucał racami. Gdy będziemy się czuli zagrożeni, możemy zastosować tę samą podstawę prawną i odmówić komuś wejścia - zastrzegł Bednarz. Sternik krakowian zapowiedział, że klub będzie rozprowadzał bilety na mecze wyjazdowe. - Ci, którzy chcą kibicować mogą liczyć na moją pomoc i interwencję, ale nie będziemy ułatwiali pod szyldem Wisły robienia rzeczy, za które się trzeba wstydzić - precyzował. - Są kluby w Ekstraklasie, których nikt nie ostrzeliwuje, a frekwencję mają niższą niż my - porównał Jacek Bednarz. - Wolę, by Wisła była klubem dla siedmiotysięcznej elity, bo resztę pieniędzy przy dobrze grającym zespole my znajdziemy. Ja bardzo doceniam to, że od marca do końca sezonu nie zapłaciliśmy ani złotówki kary za zachowanie kibiców - zaznaczył. Stan zagrożenia nie minie jak katar Dodał, że do przychodzenia na areny nie zachęca opinia środowisku krakowskich pseudokibiców. - Stan zagrożenia nie mija jak katar, dlatego ciężko przyciągnąć nowego klienta - tłumaczył Jacek Bednarz. - Co chwile słyszy się informacje, że policja rozbiła jeden, czy drugi gang w Krakowie. Ludzie widzą, że patologie są związane z pseudokibicami kojarzonymi z klubami Ekstraklasy. My próbujemy walczyć z tym wizerunkiem, ale to jest silniejsze od nas. Na pytanie przedstawiciela Wislakrakow.com o to, dlaczego teraz przychodzi na stadion znacznie mniej dzieci i dlaczego klub nie organizuje im czasu, szef klubu odpowiedział: - Nie jest prawdą, że tylko dzięki SKWK te dzieci się tu pojawiły. To jest kłamstwo, które ci ludzie kolportują. Mamy sygnały, że te dzieci były kasowane. My dawaliśmy bilety za złotówkę, a oni podstawiali jeszcze puszkę, do której trzeba było coś dorzucić - wyjaśniał Bednarz. - Odkąd my przejęliśmy organizację sektora rodzinnego, zawsze na nim gościł jakiś piłkarz, były inne atrakcje, był ktoś, kto się zajmował dziećmi, organizował im konkursy i inne aktywności - dodał prezes.Michał Białoński