Wisłę Kraków czeka dosyć karkołomne działanie. Po stracie najlepszego piłkarza - Semira Stilicia, przy ograniczonym budżecie na drużynę - w porównaniu do ubiegłego rogu, zbudować drużynę, która będzie grała skutecznie i efektownie, przyciągając średnio 15 tys. ludzi na stadion. To wynika ze spotkania prezesa klubu Roberta Gaszyńskiego z mediami. - Kierownictwo klubu podjęło decyzję o nieprzedłużaniu umowy z Ostoją Stjepanoviciem, Łukaszem Gargułą, którego osobiście o tym poinformowałem w Poznaniu, a z Semirem Stiliciem nie znaleźliśmy kompromisu finansowego, co do przedłużenia umowy - powiedział Robert Gaszyński. Dodał, że klub czeka na ostateczną decyzje Dariusza Dudki i jego menedżera odnośnie tego, czy przyjmą ofertę klubu. Prezes Gaszyński zawiesił w próżni Kazimierza Moskala. - Decyzję odnośnie sztabu szkoleniowego podejmiemy po analizie raportu przygotowanego przez ten sztab - zapowiedział prezes. Gdy dopytaliśmy, czy budowa nowego składu nie powinna być prowadzona przez szkoleniowca, który na pewno, a nie być może, poprowadzi zespół, wyjaśnił, że wszystkie decyzje transferowe są akceptowane przez trenera, a kto by nim nie był, to ma kontynuować krakowski styl gry.- Chciałbym uniknąć takich sytuacji, gdzie styl i kierunek rozwoju drużyny jest uzależniony od tego, jaki jest szkoleniowiec. Wisła ma od lat określony styl gry i powinien on być rozwijany, począwszy od grup młodzieżowych, aż po seniorów. U nas trener będzie dobierany do stylu, w jakim ma drużyna grać - wyjaśnił prezes. Zapewnił też, że klub prowadzi zaawansowane negocjacje z piłkarzami, którzy mają wzmocnić Wisłę. Na razie umowę podpisał jedynie pomocnik Tomasz Cywka. - Bez wątpienia był to dla nas trudny okres. Oczekiwania były większe, czujemy niedosyt. Chciałem podziękować zawodnikom za pracę i zaangażowanie, a także kibicom za wspieranie nas - powiedział Kazimierz Moskal, którego posada nie jest pewna, choć na dzisiejszej konferencji siedział po prawicy prezesa.Prezes poinformował też, że zwolniony w marcu Franciszek Smuda nadal figuruje na liście płac klubu, gdyż nie osiągnięto porozumienia.- Piłka jest po stronie trenera Smudy, a przepisy związkowe nie pozwalają nam na ponaglanie go - dodał Robert Gaszyński.Odnośnie organizacji meczów, Gaszyński zapewnił, ze postara się ją poprawić do tego stopnia, by nie zdarzały się sytuację, że w punktach cateringowych brakuje wody, serwowana kiełbasa jest zimna.Wisła nie będzie miała nowego sponsora koszulkowego, choć w styczniu prezes Gaszyński obiecywał takiego znaleźć.- W tej chwili nie prowadzimy żadnych zaawansowanych negocjacji w tej sprawie, dlatego nowy sezon rozpoczniemy z Tele-Foniką na koszulkach - zapowiedział sternik "Białej Gwiazdy", dodając, iż do końca roku klub postara się znaleźć sponsora na główne miejsce na koszulce piłkarzy.Choć pieniędzy na piłkarzy Wisła ma mniej, prezes Gaszyński planuje wzmocnienia zespołu.- Chcemy doprowadzić do sytuacji, w której do rundy jesiennej przystąpi 19 zawodników z profesjonalnymi kontraktami, uzupełniona o młodych zawodników. W ten sposób, nasza kadra będzie wystarczająca liczebna do rozpoczęcia przygotowań - uważa prezes. Robert Gaszyński uspokoił dziennikarzy, mówiąc, że Wiśle nie grożą kary za ewentualne niezrealizowanie porozumień licencyjnych, dzięki którym klub rozpocznie nowe rozgrywki z tylko jednym, a nie trzema, ujemnym punktem. Zaległe pieniądze, wynikające z porozumień, mają być wypłacone do 30 września. Skąd krakowianie wezmą na to środki?- Ekstraklasa wypłaci nam nagrodę za zajęcie szóstego miejsca do 30 dni od zakończenia rozgrywek. 17 lipca rozpoczyna się nowy sezon, planujemy sprzedaż karnetów i biletów, dzięki czemu pieniądze powinny spływać i pozwolą realizować umowę - wyjaśnia Gaszyński. Wyraził też zadowolenie z faktu, że kibice Wisły są wymagający i wielu spośród nich omijało stadion właśnie z powodu słabej gry. Ten fakt mobilizuje klub do budowy silnej drużyny.Wszystko jednak zaczyna się i kończy na pieniądzach. Przez ich brak "Biała Gwiazda" nie zatrzymała Stilicia i innych graczy, a skoro na nich nie starczyło, to skąd się wezmą środku na nowych, lepszych?Prezes Gaszyński ma rację, gdy przypomina, że kłopoty klubu nie zaczęły się w styczniu tego roku, gdy objął stery przy Reymonta. Ale z drugiej strony, sam wiedział, podejmując się misji ratunkowej, jak trudna była sytuacja. Trzeba przyznać, że na razie środki zaradcze nie działają, a w każdym razie ich efekty nie są widoczne.Autor: Michał Białoński