"6 października w Katowicach zostało wszczęte śledztwo, w którym prokuratura będzie wyjaśniała, czy przy sprzedaży akcji Wisły Kraków firmie Projekt-gmina.pl, reprezentowanej przez Jakuba Meresińskiego, Tele-Fonika nie została oszukana na 4,7 miliona złotych poprzez posłużenie się podrobioną gwarancją bankową" - pisze dziennikarz śledczy."Kolejną sprawą, z którą pan Jakub będzie musiał się zmierzyć, jest wyprowadzenie z Wisły 500 tysięcy złotych. Gdy w lipcu Meresiński stał się formalnym właścicielem klubu, z konta Wisły zostało przelanych ok. pół miliona złotych na konta związane z nowym szefem" - czytamy na blogu Szymona Jadczaka.Pod koniec lipca nowym właścicielem Wisły Kraków został Jakub Meresiński, który szybko trafił pod ostrzał mediów. Nic dziwnego - okazało się, że 30-latek w przeszłości miał poważne problemy z prawem.Meresiński sfałszował świadectwo maturalne, ma także postawione zarzuty o wyłudzenie podatku VAT i pranie brudnych pieniędzy oraz o przywłaszczenie mienia o znacznej wartości i udział w grupie przestępczej.Właścicielem Wisły był niecały miesiąc. Klub przejęło Towarzystwo Sportowe Wisła."Kwotę transakcji ustalono na 290 tys. złotych. Gdy Meresiński wyciągnął rękę po pieniądze, usłyszał, że tę kwotę potrącono mu już z wyprowadzonego wcześniej pół miliona. A dodatkowo będzie musiał oddać brakujące 210 tysięcy.Meresiński oczywiście pieniędzy nie zwrócił. W klubie uznano, że Meresiński działał na szkodę spółki, przelewając pieniądze z klubowego konta. Prawnicy związani z TS początkowo przygotowali zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa na kwotę 210 tys. Ale gdy zebrali całość dokumentów dotyczących Meresińskiego, w tym wystawioną w końcu przez sąd w Częstochowie informację, że Meresiński w momencie zawierania umowy kupna Wisły był karany, zweryfikowali wniosek.W gotowym już zawiadomieniu do krakowskiej prokuratury piszą, że wszystkie czynności podejmowane przez Meresińskiego nie miały mocy prawnej i poprzedni właściciel odpowiada za narażenie Wisły na 500 tys. złotych strat. Dokument ma trafić do śledczych lada dzień" - informuje Szymon Jadczak.