W czasie pandemii koronawirusa, w żadnym ekstraklasowym klubie nie działo się tak wiele. Podczas gdy piłkarze trenowali w domach, przy Reymonta trwały negocjacje i kluczowe zmiany właścicielskie. Zaczęło się 1 kwietnia, gdy Wisła SA i TS Wisła po miesiącach sporów i negocjacji poinformowały, że spółka piłkarska w końcu otrzymują prawo do korzystania ze znaków towarowych, które do tej pory były w wyłącznym posiadaniu stowarzyszenia. Już wtedy zawodnicy poczuli, że wszystko zaczyna się w dobrą stronę. - Większości z nas kamień spadł z serca, bo przeżyliśmy w Wiśle ciężkie chwile, więc teraz - gdy czytaliśmy o rzekomym sporze z TS-em - to lekkie obawy znów się pojawiały - przyznaje Buchalik. Później sprawy nabrały już rozpędu i trzech ratowników (Tomasz Jażdżyński, Jakub Błaszczykowski i Jarosław Królewski) oficjalnie stało się nowymi właścicielami. - Gdy przejęli klub, to odetchnęliśmy, bo za tych właścicieli wszystko jest szczere. Cieszymy się, że tak to się potoczyło - przyznaje Buchalik. Następnym ruchem była zmiana prezesa. Piotr Obidziński sprawdził się w zarządzaniu klubem w trudnych czasach, ale teraz zdecydowano się na zmianę i 20 kwietnia zastąpił go Dawid Błaszczykowski. Brat Jakuba wcześniej pomagał mu w kilku przedsięwzięciach, ale teraz w całości ma się oddać pracy w Wiśle.- Jeszcze półtora roku temu w życiu bym nie przypuścił, że będę na stanowisku prezesa Wisły. To pokazuje, że życie pisze różne scenariusze - przyznał nowy prezes klubu w <a href="https://sport.interia.pl/klub-wisla-krakow/news-wisla-krakow-prezes-dawid-blaszczykowski-kuba-nie-sklada-bro,nId,4458748,nPack,2#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=chrome" target="_blank">rozmowie z Interią.</a> To wszystko działo się na dwa tygodnie przed wznowieniem treningów przez kluby Ekstraklasy. Zawodnicy Wisły żyli jednak zmianami w klubie, wymieniając się opiniami telefonicznie czy poprzez różne komunikatory. Tym razem klub nie zaserwował im jednak wycieczki w nieznane.