Dziś już mało kto pamięta, że gdy Wisła decydowała się na wypożyczenie z Lechii "Peszkina", nie wszystkim ten pomysł się podobał, a nawet byli tacy kibice, którzy protestowali. Tymczasem Peszko mocno przyczynił się do tego, że Wisła wygrała trzy ostatnie mecze. W spotkaniach z Koroną Kielce i Cracovią zanotował asysty, w niedzielę strzelił gola Legii Warszawa. - Jest profesjonalistą, do tego zdeterminowanym, by pokazać umiejętności. Sławek udowadnia wartość, co potwierdzają liczby - mówi Maciej Stolarczyk, trener krakowskiej drużyny.34-letni skrzydłowy w Wiśle odzyskał formę, choć za nim zupełnie nieudana jesień w Lechii Gdańsk. Zagrał tylko raz, w pierwszej kolejce. W meczu z Jagiellonią Białystok obejrzał jednak czerwoną kartkę za bezmyślny faul na Arvydasie Novikovasie, za co Komisja Ligi zawiesiła go na trzy miesiące. U trenera Piotra Stokowca już nie zagrał, bo później posprzeczał się z jednym z jego asystentów i został przesunięty do rezerw. Zimą Lechia bez żalu wypożyczyła go więc do Wisły. W pierwszych meczach w Krakowie nie błyszczał, ale w ostatnich tygodniach wraz z Jakubem Błaszczykowskim tworzy jedną z najskuteczniejszych par skrzydłowych w Ekstraklasie. - Już kiedy Sławek przychodził do Wisły, zaznaczałem, że dla mnie to wartościowy zawodnik i chcę mieć takich w zespole. Nie mam do niego zastrzeżeń, wręcz przeciwnie. To doświadczony piłkarz, który gwarantuje poziom, a jednocześnie jest głodny sukcesów. Na takich zawodnikach najbardziej mi zależy - podkreśla Stolarczyk. Wraz z Peszką przemianę przeszła cała ofensywa Wisły. W pierwszych wiosennych meczach miała problemy nie tylko ze strzelaniem goli, ale nawet ze stwarzaniem sytuacji podbramkowych. W pierwszych trzech tegorocznych kolejkach jej piłkarze trafili do siatki tylko raz, gdy Błaszczykowski wykorzystał rzut karny. Przełamanie nastąpiło w spotkaniu z Pogonią Szczecin, ale Wisła przegrała 2-3. Kolejne trzy mecze krakowianie wygrali, strzelając w nich aż 13 goli. Wiosną z 16 trafieniami są najskuteczniejszą drużyną Ekstraklasy. Gdzie tkwi sekret ofensywnej przemiany Wisły? - Praca. Bez tego nie udałoby się nam osiągnąć takich rezultatów. Nie ma drogi na skróty, trzeba przepracować pewien okres, by wszystko zaczęło funkcjonować. I tak się stało. Sławek, Kuba czy Marko Kolar potrzebowali trochę czasu, by zafunkcjonować w ofensywie. Doszli do tego najzwyczajniej w świecie: codzienną pracą i profesjonalizmem - przekonuje Stolarczyk. Damian Gołąb