- Widzę nastawianie chłopaków w szatni, na Cracovii i tak wygramy - trener młodych wiślaków Dariusz Marzec był pewny swego po niedzielnym 2-1 przy Reymonta. "Biała Gwiazda" na stadionie "Pasów" pojawiła się jak po swoje i bardzo szybko rozstrzygnęła rywalizację. W 27 minut I połowy hat-trickiem popisał się Kamil Kuczak, a pierwsze dwie bramki zdobył w 7. i 9. min. Najpierw upolował zbyt krótko wybitą piłkę po rzucie rożnym i z pomocą rykoszetu z 20 m wpakował ją do siatki. Drugi i trzeci gol Kamila były bliźniacze - padły po błyskawicznych kontrach, z boku dogrywali Przemysław Lech, a później Dawid Kamiński. Dysponujący sporą szybkością Kuczak uderzeniem bez przyjęcia piłki nie dawał szans Damianowi Kobyłce. Kamil Kuczak ma 18 lat, wychował się w krakowskiej Clepardii, a w Wiśle jest od 2009 roku. - Podoba mi się gra bez piłki Kuczaka i Zająca. Obaj, zanim dostaną podanie, są w biegu, rozpędzając się i czyhają na podanie za plecy obrońców. Gdy je otrzymują, defensorzy rywala są bez szans - analizował w rozmowie z nami trener Czesław Michniewicz, który komentował ten mecz na kanale PZPN-owskim "Łączy nas piłka". Oprócz Kuczaka na listę strzelców w I połowie wpisał się także Dawid Kamiński, który uderzeniem z dystansu, z prawej strony zmusił do błędu Damiana Kobyłkę. Ledwie zaczęła się II część gry, gdy oskrzydlająca akcja Kamińskiego i główka Piotra Żemły przyniosła wiślakom piąte trafienie. Cracovia marzyła o honorowym trafieniu, ale w pierwszej dobrej okazji Szymon Kiebzak nie zdecydował się na strzał, tylko podawał i nic z tego nie wyszło. Po chwili po raz pierwszy błysnął najlepszy zawodnik pierwszego finału - Tomasz Zając. Po prostopadłym podaniu Lecha filigranowy napastnik "Białej Gwiazdy" położył bramkarza, przedryblował dwóch obrońców i wpakował piłkę do pustej siatki. Za moment Tomasz wykorzystał złe wybicie Kobyłki i w sytuacji sam na sam ładnie go przelobował. Nie minęły dwie minuty, jak Wisła cieszyła się ze zdobycia ósmej bramki, którą przy pierwszym kontakcie z piłką zdobył świeżo wprowadzony Grzegorz Marszalik. Marszalik wypracował też rzut karny, który na bramkę zamienił technicznym strzałem w lewy róg T. Zając. Na 12 minut przed końcem spotkania dwucyfrowe prowadzenie "Białej Gwieździe" zapewnił Przemysław Lech, który mocnym uderzeniem z 14 m wykończył kolejną składną akcję swojej ekipy. Od 61. minuty gospodarze grali w dziesiątkę po brutalnym faulu Tomasza Dudka na Bartłomieju Kolance. Od 80. min "Pasy" musiały sobie radzić w dziewiątkę, gdyż czerwoną kartkę dostał Kobyłka, który sfaulował za polem karnym Kuczaka, który zamierzał strzelić do pustej bramki. W związku z tym, że trener Paweł Zegarek wykorzystał już limit zmian, do bramki musiał wejść obrońca Michał Bartosz. Specjalnie na finał do Krakowa przyjechał prezes PZPN-u Zbigniew Boniek, który uhonorował obie ekipy. Wisła dostała główną nagrodę - czek na 100 tys. zł. Obie drużyny mogły przetestować nowiuteńką murawę, jaką trzy dni temu na stadionie przy Kałuży zainstalowała Cracovia, za ok. 400 tys. zł. Finał Centralnej Ligi Juniorów Cracovia - Wisła Kraków 0-10 (0-4) Bramki: 0-1 Kuczak (7.), 0-2 Kuczak (9. Lech), 0-3 Kuczak (27. Kolanko), 0-4 Kamiński (42. Z kąta z daleka od poprzeczki), 0-5 Żemło (48. Głowa z podania Kościelniaka), 0-6 T. Zając (52. Lech), 0-7 T. Zając (57.), 0-8 Marszalik (59. Kościelniak), 0-9 T. Zając (71. Z karnego), 0-10 Lech (78.). Cracovia: Damian Kobyłka - Patryk Moskal, Krzysztof Barczuk, Michał Bartosz, Kacper Kapera (46. Hubert Król) - Dawid Surma (62. Sebastian Klimczyk), Tomasz Dudek, Dawid Gala, Mariusz Panek (46. Szymon Kiebzak), Krzysztof Szewczyk - Eryk Ceglarz (46. Marcin Szymczak). Wisła: Mateusz Zając - Bartłomiej Kolanko (64. Jakub Bartosz), Piotr Żemło, Michał Bierzało, Remigiusz Szywacz - Dawid Kamiński (59. Grzegorz Marszalik), Przemysław Lech, Grzegorz Gulczyński, Dominik Kościelniak - Kamil Kuczak (82. Jakub Janur), Tomasz Zając (74. Oskar Wąsikowski). Sędziował Szymon Marciniak z Płocka. Żółta kartka: Barczuk (Cracovia) oraz T. Zając, Lech, Żemło, Gulczyński, Bartosz (Wisła). Czerwona kartka: Dudek (61.), Kobyłka (80.). Widzów: 2 tys. Michał Białoński