Sprawa siłowni wyremontowanej i prowadzonej przez herszta pseudokibiców Wisły - Pawła. M. pseudonim "Misiek" była dla całego klubu wizerunkową kulą u nogi. Podczas słynnej konferencji TS Wisła 4 stycznia okazało się, że jak bańka mydlana prysł pomysł przejęcia klubowej siłowni przez osobę prywatną z Łodzi, która okazała się być słupem i zniknęła jak kamfora. Sprawa jest o tyle znacząca, że przez ostatnie kilka lat także siłownia "Miśka" budziła powszechne zainteresowanie medialne i społeczne, wywoływała sporo kontrowersji. Zanosi się na koniec tej historii. Na 8 kwietnia zapowiadane jest otwarcie sportclubu, którego pierwsza część będzie liczyła tysiąc metrów kwadratowych, w miejscu dawnej, funkcjonującej tam od lat siłowni. Specjalizujący się w rozwoju sieci klubów fitness Bartosz Gibała i Zbigniew Gowin zainwestują w TS Wisła miliony zł, nie wykluczają także m.in remontu tzw. nowej hali Wisły. - To będzie inna filozofia robienia biznesu. Sportclub z wieloma odniesieniami do historii Wisły i miasta. Komponent patriotyzmu lokalnego jest dla nas istotny - nie kryje Z. Gowin, prywatnie syn wicepremiera Jarosława Gowina, jednak - jak zapewnia - ten fakt nie ma nic wspólnego z wiślacką inwestycją. - Ten projekt jest ponad podziałami, ma nas wszystkich łączyć i docelowo być jedną z wizytówek sportowego ducha Krakowa. Urząd Miasta, Sejmik Wojewódzki, władza centralna, organizacje pozarządowe, naukowe, społeczne - tam wszędzie są ludzie kochający sport i życzyłbym sobie współpracować z nimi wszystkimi - zaznacza. 10 procent wypracowanych zysków zostanie poświęconych na rozwój sekcji TS Wisła: szachów, strzelectwa, szermierki, boksu i innych. - Chcemy wspierać sport niekomercyjny. To nasza ambicja. Wszyscy kochamy piłkę, ale szermierka i szachy to także piękne dyscypliny, a pomimo tego, stanowią podziemie finansowania - porównuje Z. Gowin. - Wszystkie wydatki będziemy akceptować wspólnie, żeby dzieciaki i młodzież miały z tego jak najwięcej korzyści. Nowi inwestorzy zainteresowali się tematem siłowni w styczniu, gdy ruszyła akcja ratowania klubu po rządach Marzeny Sarapaty i nieskutecznym sprzedaniu akcji Vannie Ly. Gowin z Gibałą skierowali się do prezesa TS Wisła Rafała Wisłockiego, do wiceprezes Doroty Gburczyk-Sikory i prezesa honorowego - Ludwika Miętty-Mikołajewicza. Doceniają też wkład wiceprezesa Szymona Michlowicza, który pomagał w nawiązaniu współpracy od strony prawnej. - Nasze możliwości kapitałowe i dobra wola ze strony władz TS Wisła pozwoliły nam na szybkie zawarcie porozumienia - podkreśla. Wszyscy młodzi sportowcy Wisły będą mieli zapewniony 50-procentowy rabat zarówno na usługi sportclubu przy Reymonta, jak wszystkich klubów Platinium w Krakowie, który będzie jednym z partnerów nowej inicjatywy na Wiśle. Środki z najmu będą stanowiły dodatkowe wsparcie dla TS Wisła, co więcej, nowi inwestorzy zamierzają wspierać sekcje klubu i młodych sportowców. Sekcja koszykarzy została już wsparta kwotą 20 tys. zł, dzięki czemu mogła dokończyć sezon. - Korzyści społeczne i wizerunkowe są spore - uważa Z. Gowin. - Nie wyobrażamy sobie, by wokół sportclubu kręciły się osoby mające nieczyste intencje. Wysokie standardy etyczne narzucamy sobie i każdemu, kto chce z nami działać. Biznesmeni są otwarci na współpracę z Wisła Socios. Rozważana jest kooperacja ze stowarzyszeniem "Siemacha" księdza Augustyńskiego, czy też związkami sportowymi. Zapytany o to, czy nie obawiał się o to, że do sportclubu zapuka środowisko pseudokibiców, odparł: - Od początku czuliśmy, że realizujemy fantastyczny projekt, który wszystkim się spodoba i samo to będzie wystarczające - mówi Z. Gowin. - Jeżeli to miejsce pokochają wszyscy kibice, a na dodatek będzie ono jedną z wizytówek Krakowa, to jak komuś może przyjść do głowy niszczyć takie dzieło? Po chwili dodaje, że środowisko pseudokibiców nie jest jego koszmarem. - Szybko przekonaliśmy się, że panują dobre warunki i jest zapewnione bezpieczeństwo dla naszej inwestycji w rozwój obiektów przy Reymonta. W tej sprawie prezes Miętta-Mikołajewicz jest pozytywnym bohaterem. Prezes Miętta to dziesiątki lat historii i bardzo starał się nam pomóc. Duży zastrzyk pozytywnej energii dawała prezes Gburczyk-Sikora - dodaje Zbigniew Gowin. Nowi inwestorzy mają już za sobą spotkanie z krakowskim Magistratem, z którym chcą omawiać kolejne kroki dotyczące rozwoju sportclubu na terenie TS Wisła. Szczegóły tych pomysłów poznamy na konferencji, jaką zamierzają zwołać obie strony. Specjalnie dla Interii komentuje Dorota Gburczyk-Sikora, wiceprezes TS Wisła: - Do tej pory współpraca w sprawie sportclubu z nowymi partnerami przebiega bardzo pozytywnie. Plan współpracy jest bardzo szeroki i ambitny, mam nadzieję, że będzie się rozwijał w najbliższych miesiącach i latach. Zobaczymy, jak wszystko będzie funkcjonowało po otwarciu, które nastąpi 8 kwietnia. Mam nadzieję, że nasi partnerzy będą również zadowoleni. Nie mogę zdradzić czy z najmu uzyskamy większe wpływy niż od dotychczasowego najemcy, jest to objęte tajemnicą handlową. Pragnę podkreślić, że każdy wpływ do kasy Towarzystwa Sportowego jest bardzo istotny. Nie wszyscy pamiętają o tym, że TS ma niewiele możliwości finansowania działalności. W wypadku sportclubu, poza finansowym, ważne są też inne aspekty współpracy. Wszystkie sekcje Towarzystwa, w mniejszym lub większym zakresie, skorzystają na tej współpracy. Umowa została tak skonstruowana, by na działalności skorzystało opiekujące się wszystkimi sekcjami Towarzystwo, ale też druga strona - pana Gibały i Gowina. Plany rozwoju mamy na tyle ambitne, że rozmawiamy również z miastem, jak i innymi podmiotami, które mogą współtworzyć naszą inwestycję. Mam nadzieję, że ze strony miasta i innych podmiotów spotkamy się z dużą przychylnością. Nasza inwestycja zawiera aspekt komercyjno-społeczny, w efekcie naszej współpracy ma powstać wizytówka Krakowa, która będzie zrzeszała wokół siebie wszystkich mieszkańców i członków wielkiej rodziny TS Wisła. Michał Białoński