W jego ojczyźnie sytuacja jest bardzo zła. Zakażonych jest 170 tys. Hiszpanów, a z powodu koronawirusa zmarło 17,5 tys. Z tego powodu Cuesta może być szczęśliwy, że w 2017 roku opuścił kraj. Trafił wówczas do Wisły Kraków, skąd po sezonie przeniósł się do Grecji, gdzie pandemia nie rozwinęła skrzydeł. Do tej pory koronawirusem zakażonych zostało ok. 2 tys. osób, a Grecy po cichu mówią o zwycięstwie w walce z pandemią. - Sytuacja tutaj jest znacznie lepsza niż w większości krajów Europy, ale cały czas jesteśmy poddani izolacji i musimy uważać. Jako piłkarze nie możemy trenować w grupie, ale ze specjalnym rządowym pozwoleniem wolno nam ćwiczyć indywidualnie. Ogólnie ludzie w Grecji mają zakaz wychodzenia z domu bez konkretnego powodu i trzeba przyznać, że się do niego stosują - podkreśla Cuesta w rozmowie z oficjalną stroną Sevilli, w której zaczynał poważną przygodę z piłką. W Grecji mają nadzieję, że wkrótce sytuacja będzie wyglądała jeszcze lepiej i dzięki temu kraj powoli będzie wracał do normalności. Za 10 dni ma m.in. zostać podjęta decyzja, czy wznowione zostaną rozgrywki piłkarskie. - Wszyscy chcemy grać, ale zdajemy sobie sprawę, że sytuacja jest trudna. Na początek pewnie będziemy trenowali w małych grupach, a jeśli sezon zostanie wznowiony, to mecze będą odbywały się bez kibiców - podkreśla Cuesta.Po 26 kolejkach jest Aris Saloniki zajmuje piąte miejsce w tabeli, które dawałoby drużynie grę w eliminacjach Ligi Europy. PJ