Królewski zdradził, w jakiej sytuacji jest klub i jak wyglądają relacje z Towarzystwem Sportowym. - Uważam, że hasło "Wisła jest jedna" jest słuszne. Powinna być jedna, jeśli chodzi o mindset (sposób myślenia - przyp. red.), ale powinna przestać być robiona prowizorycznie - powiedział. - Relacje z TS są takie, jak wszyscy wiedzą. Przedłużyliśmy opcję zarządzania klubem do końca roku, żeby nie zarzucono nam, że po gorszej rundzie będziemy się zwijać. To jest czas, w którym chcielibyśmy pewne rzeczy uporządkować, ale nie ukrywamy, że powinno to nastąpić dużo szybciej, z tego względu, że każdy miesiąc obsuwy pogarsza sytuację Wisły na poziomie profesjonalnym, strukturalnym czy finansowym - dodał. Królewski przypomniał też, jak zaczęła się akcja ratowania klubu. - Misję ratowania Wisły rozpoczął Kuba Błaszczykowski dużo wcześniej niż w grudniu 2018, pożyczając klubowi pieniądze. Następnie Boguś Leśnodorski ze swoim postmodernistycznym podejściem do tematu zahaczył Rafała po to, żeby pewne rzeczy zrobić. My byliśmy katalizatorem. Wiceprzewodniczący Rady Nadzorczej Wisły podzielił się też swoimi przemyśleniami na temat przyszłości klubu. - Jednym z głównych celów jest to, że ciąży na nas odpowiedzialność, żeby te dwa środowiska połączyć i to na profesjonalnym poziomie. Uważam, że relacja, w której TS próbuje wymusić podległość jednej organizacji względem drugiej, jest na tym poziomie nieefektywna i się na to nie zgodzimy - powiedział. - Są pewne warunki, które postawiliśmy. Chcemy za nie wziąć odpowiedzialność. Jeśli ktoś inny chciałby to zrobić, jesteśmy otwarci. Wszystkich zapraszamy do siebie. Wysłuchamy wizji, jeśli będzie spójna, to proszę bardzo. Natomiast musi być jasna, twarda deklaracja co do odpowiedzialności. Rozproszona odpowiedzialność nas nie interesuje - przyznał. MP Zobacz wyniki, terminarz i tabelę Ekstraklasy