W drugiej połowie jakby przeżywał pan drugą młodość. - No tak, biorę witaminy, bo jestem w takim wieku, że czegoś brakuje w organizmie (śmiech). Pierwszą połowę grałem jednak słabo, tak jak reszta. W drugiej było lepiej, ale ciągle brakuje polotu. Musimy pracować. Sytuacji mieliście jednak sporo. - No tak, w końcu było jakieś sam na sam, bo wcześniej ich brakowało. Przynajmniej oddajemy strzały i stwarzamy zagrożenie. Powoli się zgrywamy, ale trzeba czasu, bo kilku zawodników do nas przyszło, a kilku odeszło. Miał pan ochotę udusić Krzysztofa Drzazgę po niewykorzystanych sytuacjach? - Nie ma co dusić, bo sam miałem takie okresy, czasem marnowałem po 3-4 sytuacje w meczu. Znam ten ból i wiem, że się przełamie. On pracuje, ma umiejętności, ale potrzebuje bramki. Świetnie wprowadził się za to Chuca. - Po paru dniach mogę powiedzieć, że widać, iż chłopak uczył się grać w Hiszpanii. Piłka mu nie przeszkadza, ma bardzo dobrą technikę. Wierzę, że nam pomoże. Pierwszą asystę w Wiśle otrzymał od pana. - Dobrze piłkę przepuścił Krzysiek Drzazga, a ja w ostatniej chwili zobaczyłem Chucę. Mógłbym sam to zakończyć, ale lewą nogą różnie mogłoby to wyglądać... Na szczęście wszystko skończyło się bramką. Z kolei meczem z Górnikiem z Wisłą żegna się Radosław Sobolewski, który będzie trenerem Wisły Płock. - Kiedyś wróci (śmiech). Hucznego pożegnania nie będzie, bo we wtorek o 11 jest trening... Radek to charyzmatyczna postać, dla niego to nowy początek. Po to się uczył, by dostać taką szansę. Życzymy mu wszystkiego najlepszego, tylko nie w meczu z nami. Jak wyobraża pan sobie Wisłę Płock pod wodzą Sobolewskiego? - Tak żartem? (śmiech). Ma wiedzę i charyzmę... Podejrzewam, że jako trener będzie taki jak na boisku, czyli nie będzie u niego taryfy ulgowej. Rozmawiał i notował Piotr Jawor <a href="https://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-polska-ekstraklasa,cid,3,sort,I" target="_blank">Wyniki, terminarz i tabela Ekstraklasy</a>