Wisła Kraków. Co z nowymi sponsorami? "Wisła to mocna marka, obroni się"
Rok temu z Wisły śmiała się cała piłkarska Polska, teraz wokół klubu znów nagromadziła się masa niezdrowych emocji. Czy takie zamieszanie ma negatywny wpływ na postrzeganie Wisły? - Krótkotrwale tak, ale to silna marka, obroni się przed niejednym zamieszaniem - podkreśla Maciej Łataś, specjalista ds. marketingu.

Wisła od lat jest na świeczniku. Z racji wielkich sukcesów na ręce prezesom i właścicielom patrzy się wyjątkowo wnikliwie.
Najpierw Bogusław Cupiał podejmował niezrozumiałe decyzje i nie zamierzał nikomu ich uzasadniać. Po nim przyszedł czas Jakuba Meresińskiego. Czas bardzo krótki, ale żaden właściciel czy prezes w tak krótkim okresie nie zrobił klubowi tyle złego. Okazało się, że wykształcenie kupił, inne dokumenty podrobił, a od Wisły wolał wziąć niż cokolwiek jej dać.
Porażka na całej linii i kolejna dostawa amunicji dla ludzi, którzy Wisły od jakiegoś czasu nie biorą na poważnie.
Wojna domowaZ tego powodu klub stał się obiektem szyderstw kibiców z całej Polski. Czy się przed nimi obronił? - Wisła to ponad 100-letnia tradycja. Klub, z którym wielu ludzi się mocno utożsamia, szczególnie w lokalnych środowiskach. Takie rzeczy na pewno nie są ani miłe, ani przyjemne, ale na dłuższą metę Wiśle nie zaszkodzą - uważa Łataś.
Tyle, że ostatnie zamieszanie wokół klubu było tak mocne, że niemal wywołało wojnę domową między kibicami. Wszystko przez tajemniczą ofertę kupna, która w piątek została odrzucona przez TS Wisła i Tele-Fonikę. Sprawa jest już zamknięta, a między fanami wciąż trwa wzajemne wytykanie błędów.
- Rozumiem ich, bo chcieliby wiedzieć wszystko i od razu, więc spekulują, a następnie się kłócą. W tego typu negocjacjach często potrzeba jednak czasu. Dlatego warto uzbroić się w cierpliwość, choć wiem, że w przypadku kibica nie jest to proste - zaznacza Łataś.
"Poważnych sponsorów takie rzeczy nie zniechęcają"
Wisła rozwiązała sprawy własnościowe, kibice pewnie wkrótce znów zaczną mówić jednym głosem, ale dalej aktualne pozostało pytanie: "co dalej z Wisłą?". Klub próbuje wychodzić na prostą, ostatnio zapłacił zawodnikom pensje za dwa miesiące, ale długi ciągle liczone są w grubych milionach złotych.
Jeszcze przed zamieszaniem z niemieckim inwestorem, prezes Marzena Sarapata w rozmowie z Interią zapewniała, że w klubie dzieje się coraz lepiej. Wspominała, że Wisła prowadzi rozmowy z inwestorem, który jest w stanie zwiększyć budżet nawet kilkunastokrotnie!
Tyle, że to wszystko działo się jeszcze przez zamieszaniem z niemieckim inwestorem.
- Jeśli ktoś miał wyłożyć pieniądze, to na pewno chwilę poczeka i zobaczy, co się wydarzy. A jak emocje już opadną i ktoś rzeczywiście był poważnie zainteresowany, to nie powinien być zniechęcony - uważa Łataś.
Powrót do codzienności
Na razie wygląda jednak na to, że Wisła na pewno może liczyć na obecnych sponsorów. Firmy wspierające klub nie odwróciły się plecami, a wręcz przeciwnie.
- Chciałabym podziękować wszystkim sponsorom, który kontaktowali się z nami i oferowali 200 proc. wsparcia oraz wszystko, co będzie nam potrzebne. Takiego właśnie dobrego słowa potrzebowaliśmy - mówiła cztery dni temu prezes Sarapata.
Teraz Wisła wraca do codzienności. Działacze do spraw bieżących, a piłkarze do gry. W sobotę (godz. 20.30) zmierzą się w Zabrzu z Górnikiem.







