Adrianna Kmak, Michał Białoński, Interia: Wisła Kraków nie jest najbogatszym klubem w Polsce. Kibice już się obawiają, że klub może cię stracić zimą. Czy ty możesz teraz złożyć deklarację, że do końca sezonu nigdzie nie odejdziesz? Carlitos, napastnik Wisły Kraków: - To pytanie, które już słyszałem kilkukrotnie podczas rozmów z dziennikarzami. Moja odpowiedź jest niezmienna. To pytanie powinno być skierowane do włodarzy klubu, nie do mnie. Ja zajmuję się pracą, trenowaniem, dawaniem z siebie wszystkiego. Na pewno jestem szczęśliwy w Krakowie i klubie, ale to pytanie, to na razie nie do mnie. Może i tak, ale do transferu nie musi dojść tylko w sytuacji, gdy dwa kluby się porozumieją, ale także, gdy sam zawodnik wyrazi chęć odejścia do innej drużyny. Skoro dobrze się tu czujesz, możesz powiedzieć: "W zimie nie odejdę, zrobię to najwcześniej latem". - To prawda, że jestem tutaj szczęśliwy, ale jeśli chodzi o transfery, to ja jako zawodnik, jestem trochę na drugim planie. Przede wszystkim musi być porozumienie pomiędzy oboma klubami. Wiadomo, że jeśli nie będę chciał zmienić klubu, to tego nie zrobię. Teraz mam umowę z Wisłą, tutaj pracuję, później jest opcja przedłużenia kontraktu. Na razie nie myślę o transferze. Jeśli klub jest ze mnie zadowolony, to dobrze. Wszystkie pytania związane z moją przyszłością, powinny być jednak przekierowywane do klubu. Wśród ludzi, którzy obserwują drużynę z zewnątrz, panuje takie przekonanie, że wy Hiszpanie zawsze trzymacie się w szatni razem. Można jednak zauważyć, że ty masz bardzo dobry kontakt zwłaszcza z Kamilem Wojtkowskim. - Będę mówił za siebie, nie za wszystkich Hiszpanów, bo nie mam prawa wypowiadać się też w ich imieniu. Kiedy wchodzę do szatni, nie zwracam się tylko do Hiszpanów, ale do wszystkich. Z wszystkimi staram się spędzać trochę czasu, porozmawiać, mieć jakiś kontakt. To prawda, że z Kamilem Wojtkowskim bardzo dobrze się dogadujemy. Razem spędzamy czas np. chodzimy wspólnie do fryzjera. Kto decyduje o tym, jaka ma być fryzura na dany okres? Ty czy Kamil? - Oczywiście, że ja. Niestety Kamil nie zawsze ma tyle odwagi, żeby ściąć się tak, jak ja proponuję. Mówi tylko "nie, nie, nie" (śmiech). Myślisz, że ten sezon może być dla Ciebie wyjątkowy? W ubiegłym sezonie miałeś 13 goli po 33 meczach, a teraz po 12 masz ich już dziewięć. - W ciągu trzech ostatnich lat zdobyłem ponad 40 goli. W tym sezonie będę walczył o tytuł najlepszego strzelca ligi. We wszystkim, co robię wkładam w to całe serce i staram się wygrywać na boisku, jak i poza nim. Masz jakąś dodatkową motywację biorąc pod uwagę, że w walce o koronę króla strzelców twoim największym rywalem jest twój rodak Igor Angulo? - Nie. To nie ma żadnego znaczenia. 13 goli w sezonie to twój rekord? - Tak, w ostatnich dwóch latach strzelałem po 13 goli w sezonie i to jest mój rekord. W Wiśle mam na razie najszybciej strzeloną liczbę goli. Która z tych bramek była dla Ciebie najbardziej wyjątkowa? - Wszystkie gole w Wiśle są wyjątkowe, bo zdobyłem je będąc poza krajem. Na początku czułem się tu trochę samotny. Później bardzo jednak polubiłem tę ligę. Strzelam bramki dla drużyny, po to tu jestem. Myślisz, że uda ci się zostać królem strzelców w tym sezonie Ekstraklasy? - Tak. Jesteś bardzo do tego zmotywowany, czy może myślisz sobie, że to byłoby miłe, ale za bardzo się nie napalasz? - Jestem osobą, która jak coś robi, to daje z siebie wszystko. Zawsze walczę do końca. Chcę zostać królem strzelców. Jeśli to nie będzie możliwe, też będę zadowolony, ale na pewno będę walczył, żeby to osiągnąć. Po odejściu Petara Brleka było ci trudniej strzelać gole i stwarzać sobie sytuacje w ataku? - Mówiąc szczerze tak. Miałem z nim bardzo dobry kontakt. Kiedy odszedł, straciłem trochę na swojej pozycji, bo bardzo dobrze rozumieliśmy się na boisku, ale mamy też innych bardzo dobrych zawodników w drużynie. Na twoich mediach społecznościowych można zauważyć, że masz kontakty z piłkarzami zza granicy, którzy grają w innych klubach, jak na przykład z Marco Paixao z Lechii Gdańsk. Jak to się stało? - Z Marco jesteśmy dobrymi znajomymi. Jego żona jest Hiszpanką. Zawsze rozmawiamy. Nasze partnerki się przyjaźnią i mamy bardzo dobre relacje. Jak się poznaliście? - Poznaliśmy się jeszcze przed graniem ze sobą. On miał sześć goli, ja osiem. Skontaktowaliśmy się ze sobą i zaczęliśmy rozmawiać. Ta znajomość się rozwijała i teraz się przyjaźnimy. Co według ciebie jest teraz największą siłą Wisły? - Chęć wygranej. Nie tylko nas piłkarzy, ale ludzi, pracowników klubu, sztabu trenerskiego. Jest coś co cię bardzo zaskoczyła w Polsce, kiedy tu przyjechałeś? - Od początku bardzo spodobali mi się ludzie, którzy od momentu, kiedy tu przyjechałem traktowali mnie bardzo dobrze. To osoby, które odnoszą się do innych z dużym szacunkiem, bardzo pomagają. Czujesz się mocno rozpoznawalny w Krakowie? - Trochę tak. W czasach, w których dzisiaj żyjemy, gdzie jest kryzys, dużo problemów, życie jest trudne, kiedy widzę drugą osobą, zwłaszcza dzieci, które chcą sobie zrobić ze mną zdjęcie, uśmiechają się, to sprawia mi dużo satysfakcji. Pewnie wiesz, że relację między kibicami Wisły i Cracovii są trudne. Miałeś jakieś nieprzyjemne sytuacje z tego powodu? - Nie. Kibice Wisły traktują mnie znakomicie. Kiedy natomiast wygraliśmy derby i wyszliśmy już ze stadionu, spotkaliśmy fanów Cracovii. Okazali mi dużo szacunku, pogratulowali. Wiedziałem, że to nie byli nasi fani, bo mieli inne koszulki. Zachowali się jednak w bardzo sportowy sposób. Rozumiem, skąd się biorą te ich skomplikowane relacje, ale w tym przypadku zachowali się bardzo w porządku. Jak oceniasz klimat, który panuje na stadionach w Polsce i w Hiszpanii? - Jest kompletnie inny. Tutaj ludzie bardziej żyją meczem. W Hiszpanii jest dużo spokojniej na trybunach. Co wiedziałeś przed przyjazdem do Polski o Wiśle, naszym kraju? - Przed przyjściem do Wisły miałem trochę ofert z innych drużyn. Jakie to były drużyny? - Z Segunda Division (druga liga hiszpańska - przyp. red.) i kilka spoza Hiszpanii z pierwszej ligi. Ostatecznie zdecydowałem się na Wisłę, bo klub, trener, Manuel (dyrektor sportowy Wisły - przyp. red.) okazali mi bardzo duże zainteresowanie. Polska przyciągnęła moją uwagę. Odrzuciłem oferty, które nie były dla mnie aż tak mocne i czułem, że powinienem wybrać Wisłę. Jakie cele sobie stawiasz z Wisłą? - Chciałbym osiągnąć z drużyną wszystko, co jest możliwe. Moim osobistym celem jest żebyśmy na koniec sezonu byli w pierwszej trójce. To mój cel. Miejsce w trójce, piątce najlepszych drużyn. Czemu zdecydowałeś się grać profesjonalnie w piłkę? - Kiedy się urodziłem mój dziadek dał mi piłkę i od tego momentu cały czas rosło we mnie pragnienie, żeby grać. Nigdy nie myślałeś, żeby robić coś innego? - Moja pasja jest tak wielka, że gdyby mecze były codziennie, to bardzo chętnie bym w nich uczestniczył. Chciałbyś kiedyś zagrać w jednej drużynie ze swoim bratem? Słyszałam, że on też jest piłkarzem. - Pewnie. W Polsce? - Zobaczymy. Graliście kiedyś przeciwko sobie? - Tak, ale nigdy w oficjalnym spotkaniu. Teraz on gra w Saragossie (rezerwy Realu Saragossa występują obecnie w trzeciej lidze - przyp. red.) i mogę powiedzieć, że spodobał się trenerowi. Jakie jest twoje największe marzenie? - Jako osoba, chcę być nadal taki szczęśliwy, jak jestem teraz. Jako piłkarz chciałbym natomiast grać i cieszyć się piłką tak, jak teraz. Rozmawiali: Adrianna Kmak, Michał Białoński <a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-polska-ekstraklasa,cid,3,sort,I" target="_blank">Ekstraklasa: wyniki, terminarz, strzelcy, gole</a>