Z naszych informacji wynika, że drużyna "Białej Gwiazdy" nie dała się wybić z rytmu zamieszaniem związanym z nieudaną próbą przejęcia klubu. Wszyscy myślą o sobotnim meczu z Górnikiem Zabrze. Aż dziw bierze, że ofertę pełnomocnika, który nie posiada umocowania prawnego Stechert Gruppe i legitymuje się błędną pieczątką ktoś potraktował poważnie i zaczął snuć wizję złotych gór przed kibicami Wisły. I to na niespełna rok po sensacyjnych przygodach zasłużonego klubu z Jakubem Meresińskim.Do dzisiaj właściciel Stechert Gruppe Joerg Loeser nie skontaktował się bezpośrednio ani z Wisłą, ani z Tele-Foniką. Publicznie też nie ogłosił, że zamierza kupić "Białą Gwiazdę". Wbrew temu, jego nazwisko jest już świetnie znane i wypromowane w Polsce, tak jak rok temu zostało wypromowane to Meresińskiego. "Czy Joerg Loeser już przyjechał?", "Kiedy Loeser przyjedzie i wykupi Wisłę" - dociekają na forach kibice. Suche fakty nie przemawiają na korzyść oferty Niemców. Po pierwsze, Bernatzky nie przedstawił umocowania do przedstawicielstwa niemieckiego kontrahenta. Po drugie, w ofercie wpisał nazwę "Stechert Group", a to nie to samo, co "Stechert Gruppe GmbH". Dlatego prezes Wisły Marzena Sarapata, będąca przecież radcą prawnym, zgodnie z prawdą stwierdziła, że w niemieckiej gospodarce nie funkcjonuje firma, w imieniu której złożono ofertę, Po trzecie, pieczęć Bernatzky’ego zawiera prosty błąd w angielszczyźnie: INTERNACIONAL (powinno być INTERNATIONAL), co znacząco podważa jego wiarygodność. Po czwarte, pismo stawia warunek ("Niniejsza oferta złożona jest pod warunkiem przeprowadzenia bez istotnych zastrzeżeń z naszej strony badania stanu spółki Wisła Kraków S.A.), a przedstawienie do 21 lipca 2017 roku bezwarunkowej, dopracowanej oferty prześwietlonego na wszystkie strony oferenta nakładało obowiązek na TS Wisła sprzedaży klubu za kwotę 40 mln złotych i jeden grosz. - Ledwie próbujemy stanąć na nogi, zbudowaliśmy mocny zespół, który gra z pełnym poświęceniem i skutecznie punktuje, a już komuś to przeszkadza i traktuje nasz klub jak wycieraczkę - buntuje się osoba będąca blisko zarządu Wisły SA. Trudno odmówić temu głosowi racji. Klub reguluje zadłużenie nie tylko w stosunku do piłkarzy, ale też miasta, za wynajem stadionu. Zarząd pod kierownictwem Marzeny Sarapaty sprawnie sprzedał niemal wszystkie loże VIP, także frekwencja na kolejnych meczach przy Reymonta powinna być wyższa niż 11 tys., ze spotkania z Bruk-Betem Termalicą.Ważną rolę w odbudowie Wisły odgrywają Hiszpanie Manuel Junco i Kiko Ramirez. Zbudowali niezły zespół, bez płacenia odstępnego klubom i prowizji menedżerom. W polskich warunkach to niecodzienność.Wisła nie osiada na laurach, chce więcej. Klub ma zamiar przeprowadzić jeszcze trzy transfery: wzmocnić lewą obronę, na której Maciej Sadlok nie ma konkurencji, środek pomocy i atak. Jeśli te plany zostaną zrealizowane, krakowianie będą w stanie jeszcze bardziej namieszać w Ekstraklasie niż to robią obecnie.Michał Białoński