Mączyński doznał kontuzji jeszcze pod koniec poprzedniego roku, ale zwlekano z decyzją o operacji. Przez to pomocnik stracił niemal dwa miesiące gry, bo w czasie, gdy przechodził rehabilitację, powinien już biegać po boisku. Tak się nie stało i maj jest sądnym miesiącem dla kadrowicza Adama Nawałki. Mączyński pojawił się w składzie Wisły dopiero w rundzie finałowej Ekstraklasy. Dostał 12 minut w spotkaniu z Termalicą i 90 w Kielcach z Koroną. Prawdziwym testem było jednak spotkanie z Jagiellonią. Od początku był bardzo aktywny. W 14. minucie oddał dwa groźne strzały z dystansu, ale w obu sytuacjach górą był Bartłomiej Drągowski. Chwilę wcześniej pokazał się z najlepszej strony. Znalazł się w polu karnym gości i dorzucił piłkę "na nos", tak jak to zrobił w spotkaniu kadry z Irlandią w Warszawie, gdy Robert Lewandowski strzelił gola, a później "Biało-czerwoni" świętowali awans do Francji. W pierwszej fazie meczu Mączyński pokazał kilka efektownych zagrań, ale później miał małe problemy. W 21. minucie zbyt słabo wybijał piłkę z pola karnego, a ta trafiła pod nogi Wasiljewa, który huknął z dystansu. Chwilę potem pomocnik znów zagrał niedokładnie, jakby brakowało mu czucia piłki, bo po jego podaniu był aut dla rywali. To jednak tylko dwa małe minusy na bardzo przyzwoitym występie. Mączyński ma to, czego brakuje kolegom - umiejętność dyktowania tempa gry. Wie, kiedy przyspieszyć, a kiedy zwolnić. To on jest "mózgiem" tej drużyny, a od niego ropoczyna się każda akcja Wisły. Przemawiają za nim też liczby. Celność podań - 78 procent, dwa strzały, sześć wygranych górnych piłek (przy 175 cm!), a także mnóstwo odbiorów i przechwytów. Wisła w tym meczu zdobyła fantastyczną bramkę po akcji Małeckiego i Brożka. Tuż przed przerwą ci dwaj piłkarze mogli podwyższyć w identycznej sytuacji, a tym razem akcję zainicjował Mączyński. Bo taka właśnie jest jego rola - wykonuje mrówczą pracę w środku pola i zbyt bardzo nie rzuca się w oczy. Gdy jednak przychodzi odpowiedni moment, jest efektywny. Jest też dojrzały mentalnie. W szalonym meczu w Krakowie, gdy sędzia Tomasz Wajda raz po raz popełniał gafy, jako jeden z nielicznych zachowywał spokój. Nie biegł z pretensjami do arbitra, tylko zachowywał chłodną głowę i robił swoje. Spotkanie z Jagiellonią na pewno zaliczy na plus, ale czas biegnie niesłychanie szybko. Już we wtorek Wisła zmierzy się w kolejnym meczu, a do końca sezonu pozostanie jedna kolejka. I w tych dwóch spotkaniach Mączyński będzie musiał pokazać przynajmniej tyle, co w starciu z Jagiellonią. Przynajmniej, bo selekcjoner Adam Nawałka wciąż szuka optymalnego składu na Euro, i choć ufa pomocnikowi Wisły, może zdecydować się na inną opcję. Z Krakowa Łukasz Szpyrka