- Futbol polega na utrzymywaniu się przy piłce i na strzelaniu bramek, a nam się obydwa te elementy udawały. Ta wygrana jeszcze bardziej podbuduje morale zespołu. Do piątku pocieszymy się zwycięstwem z Odense, ale od piątku koncentrować się będziemy już tylko na niedzielnym meczu z Widzewem - powiedział w Odense trener Wisły, Kazimierz Moskal. - Wrócili do składu kontuzjowani Melikson i Małceki, dzięki czemu mamy rywalizację nie tylko o pierwszą "jedenastkę", ale też o "osiemnastkę". Trener Wisły Kraków, po meczu w Odense bardziej był zadowolony z pierwszej połowy w wykonaniu jego podopiecznych. - W drugiej też mieliśmy niezłe akcje, ale - co zrozumiałe, rywal przegrywając na własnym terenie robił wszystko, by odrobić straty, więc spychał nas do obrony - powiedział Kazimierz Moskal. Szkoleniowiec krakowian przypomniał, że wygrana w ligowym hicie ze Śląskiem Wrocław dodała wiary w siebie drużynie. - Już we Wrocławiu pokazaliśmy, że potrafimy grać. W spotkaniu z Odense również momentami wyprowadzaliśmy piękne akcje, strzeliliśmy dwie bramki, ale w przerwie ostrzegałem zawodników, że ten mecz jeszcze nie jest wygrany - zdradził Moskal. Trener przyznał się do tego, iż po stracie gola na 1-2 przeżył kilka nerwowych chwil. - Na szczęście z biegiem czasu, gdy zaczęliśmy się dłużej utrzymywać przy piłce, odzyskałem spokój. Wprawdzie w piłce nie można być pewnym do końca niczego, ale zasłużyliśmy na wygraną - uważa opiekun "Białej Gwiazdy". Patryk Małecki podkreślał fakt, że Wisła stanowiła zespół, a nie zlepek indywidualności. - Cieszy, że znowu pokazaliśmy, że jesteśmy drużyną i potrafimy wygrywać. Nie grałem od dwóch miesiący, starałem się wrócić na boisko jak najszybciej, bo nie mogłem usiedzieć w domu. Zagrałem od pierwszej minuty i to również mnie cieszy - nie ukrywa "Mały". Strzelec bramki na 0-2 dodał, że Wisła była lepsza i wygrała zasłużenie. - W drugiej połowie mogliśmy dorzucić jeszcze z dwie-trzy bramki, dzięki czemu mecz byłby spokojniejszy. Musimy się skupić na treningach nad poprawą skuteczności - uważa Patryk. Powrót do zdrowia "Małego", to dobra nowina dla wszystkich fanów "Białej Gwiazdy". - Moje samopoczuciem jest dobre, za co chciałem podziękować doktorowi Krukowi i naszemu specjaliście od przygotowania fizycznego - Danielowi Michalczykowi, który dużo ze mną pracował i zjadł niemało nerwów - przyznał Małecki, który nadal ma zamiar pracować w pocie czoła, by grać jeszcze lepiej. - Do końca roku chcemy zdobyć komplet, czyli dziewięć punktów i w ten sposób pokazać, na co nas stać - mobilizuje siebie i kolegów Patryk Małecki. W tej sytuacji niedzielne spotkanie Wisła - Widzew (godz. 17) zapowiada się niezwykle emocjonująco.