- Cieszymy się z wyniku, zostało mało meczów, więc trzy punkty nas przybliżając do czołowej "ósemki". A taki cel sobie postawiliśmy, pierwszym było utrzymanie, a najlepszą drogą do tego jest ósemka - powiedział Ryszard Tarasiewicz. - Zostały nam trzy mecze, mamy 39 pkt, ten dorobek nie gwarantuje ósmego miejsca, ale jesteśmy blisko. Gratuluję zawodnikom, były ciężkie chwile, ale pokazaliśmy dobrą organizację gry, a momentami - nie chcę używać zbyt górnolotnych słów - heroiczną postawa. - Na pewno mecz pucharowy z Górnikiem kosztował nas dużo zdrowia, oprócz tego mieliśmy absencje zawodników takich jak: Carlos Vasconcelos, Dudek, Piotrek Petasz - miał temperaturę około 38 stopni - wszedł dopiero w końcówce, wiemy jak wyglądamy kadrowo. Moi "żołnierze" zaczynają krwawić. Odetchniemy, jeśli awansujemy do pierwszej "ósemki", głównie psychicznie - podkreślał. Zapytaliśmy Tarasiewicza o to, czy obejrzał powtórkę sytuacji, po której tak gwałtownie protestował i czy nadal by to robił, wiedząc, że był spalony. - Sędzia Borski nie pierwszy raz prowadził nam spotkanie. Na Podbeskidziu nas skrzywdził, nie dyktując nam ewidentnego karnego - przypominał trener bydgoszczan. - Gdyby pan Borski trochę swój tyłeczek ruszył, więcej biegał, to by lepiej widział te sytuacje. Nie trzeba być ekspertem, żeby widzieć, że faul na Ziajce był ewidentny. Owszem, wyszedłem ze strefy, nie powinienem tego zrobić, ale nigdy nie obrażam, zwłaszcza do sędziów zwracam się per pan. Sędzia nie może na agresję odpowiadać agresją. Każdy wie, że sędzia jest szefem na boisku, nie trzeba do tego jego krzyku, aby osobowość czy charakter pokazać. Trener Atletico Madryt biega od chorągiewki do chorągiewki i nikt go nie wyrzuca. Tak że Panie Borski! Dołożył pan do pieca. - Czy nieobecność Głowackiego była dla nas ułatwieniem? Na pewno Głowacki to podpora Wisły. Znamy jego wartość - to lider obrony i nie tylko. Chłopak, który swoją postaw "straszy" na boisku. Wiedzieliśmy, że nie możemy zagrać wysoko i chcieliśmy zagrać tak, jak zagraliśmy, cofnięci. Wisła z atakiem pozycyjnym miała problemy, piłkę rozgrywała - momentami ładnie, parę razy udało jej się wejść w nasze boczne strefy, starała się o dużo zagrań prostopadłych, ale w naszym polu karnym było duże zagęszczenie. Oczywiście w życiu, jak i w sporcie potrzebne jest szczęście. Ono się do nas uśmiechnęło - zakończył Tarasiewicz. Autor: Michał Białoński Ekstraklasa - zobacz wyniki, strzelców, składy, terminarz i tabelę