W lutym Matusiak na zasadzie wypożyczenia przeszedł z Heerenveen do Wisły Kraków, choć tydzień wcześniej miał już podpisywać umowę z PGE/GKS Bełchatów, w którym trenerem jest Orest Lenczyk. W interesie Lenczyka byłoby mieć w składzie kogoś takiego jak Radosław, ale doświadczony trener, mówiąc mu: "Szanuj się i wyjeżdżaj stąd", wziął też pod uwagę interes zawodnika. - Orest Lenczyk to jest człowiek, który mówi prosto i od serca to, co myśli. Dlatego we władzach klubu w Bełchatowie nie ma zbyt wielu zwolenników - podkreślał w nSporcie Radosław Matusiak. Czego się nauczył we Włoszech, gdzie reprezentował Palermo? - We Włoszech dominuje taktyka i jeszcze raz taktyka, a przede wszystkim wszyscy koncentrują się nad tym, jak nie stracić bramki - odpowiadał napastnik Wisły. - Wszystko jest podporządkowane zwycięstwu. Nie ważne jak - po trupach, czy nie, byle wygrać - tak myślą i grają Włosi. Za najlepszego polskiego napastnika Matusiak uznaje swego kolegę klubowego Pawła Brożka i tylko nie wie, dlaczego "Brozio" nie dostaje powołań do reprezentacji. W mediach głośno było o żyłce, jaką przejawia Radek do gry na giełdzie. Sam piłkarz uważa, że ta sprawa została wyolbrzymiona. - Na giełdzie nie zarabiam na tyle kolosalnych pieniędzy, które mogłyby mi zapewnić przyszłość - opowiadał. - Kocham piłkę, chcę ją uprawiać jak najdłużej, ale nie jestem też typem zawodnika, który będzie ciągnął do 35 lat, byle tylko uszczknąć jakiś kontrakcik - zaznaczył Matusiak. - Jeśli nie będę zadowolony z tego, co robię, to mogę się zająć czymś innym. Co będzie wiślak będzie robił, gdy skończy karierę? - Jest taka szansa, że zostanę przy piłce. Jak czasem patrzę na niektórych trenerów, to wydaje mi się, że byłbym w stanie poprowadzić jakąś drużynę - twierdzi Radek. Ale na razie, jeżeli nie piłka, to biznes.