- Legia jest bogata finansowo, ma dwa wyrównane zespoły. Trzymam za nią kciuki w Lidze Europejskiej, dobrze, że trafiła na taką grupę, z której powinna awansować. Szkoda, że Legia nie awansowała do Ligi Mistrzów, bo to dałoby bodziec dla całej Ekstraklasy. Ale i tak wszyscy teraz musimy Legii kibiców w Lidze Europejskiej, by nazbierała jak najwięcej punktów dla całej ligi, bo bez nich wkrótce nam zostanie tylko jedno miejsce w europejskich pucharach - tłumaczył Smuda. Franz, zapytany o to, czy wśród zespołów, które będą chciały Legii "podłożyć nogę" na krajowym podwórku, znajdzie się Wisła, odparł. - A Wisła? Po to trenuje i robi transfery, by zbudować jak najsilniejszy zespół. Taki, jak ma teraz Legia, która jest pewna, że u siebie niemal każdy mecz wygra - powiedział dyplomatycznie Smuda. Eks-selekcjoner na razie nie mówi, że "Biała Gwiazda" walczy o mistrzostwo Polski. Najwyraźniej Smuda jest wyznawcą rosyjskiego przysłowia: "Ciszej jedziesz, dalej dotrzesz" (Tisze jediesz, dalsze budiesz). - Presja, pełne trybuny przed takimi meczami - do tego musimy być przyzwyczajeni. Przed takimi starciami jak z Legią, czy derby ja się nawet nie odzywam, nie mobilizuję, chłopaki sami sobie robią presję. Przeżyłem już to na Euro. Nie chcę za dużo tej presji, motywacji ponad stan, bo to jest dobre na 25 minut, a później się gaśnie. Ja wolę spokój, pokorę, pracę po cichu - stwierdził Franz. - Nie "pompuję" atmosfery, ani też nie muszą tonować nastrojów. Gdy tylko widzę, że ktoś idzie na hurra-bura, to od razu jest "czapka" - mówi swoją piłkarską gwarą eks-selekcjoner. - Nawet w szatni nie rozmawiamy o tym, że jesteśmy na pierwszym miejscu w tabeli. To zresztą nie ma żadnego znaczenia na tym etapie, gdyby liga grała starym systemem, to miałoby, ale nie teraz. Teraz trzeba nazbierać jak najwięcej punktów, a o mistrzostwie myśli się na wiosnę, po podziale tabeli - tłumaczy szef sztabu trenerskiego Wisły. - Teraz zbierajmy punkty i nie patrzmy na nic! Trener zdradził, że oprócz Arkadiusza Głowackiego wszyscy są gotowi na Legię. - Jeszcze wczoraj Sarki nabawił się urazu, nadepnął mu na nogę "Dudi" (Dariusz Dudka - przyp. red.), a on ma duże korki, więc to było bolesne -opowiada Smuda. - Występ Arka stoi pod znakiem zapytania, ale jesteśmy przygotowani na dwie wersje. W razie braku "Głowy", wstawię debiutanta - mówi bez tajemnic Smuda, mając na myśli Węgra Richarda Guzmicsa. - Richard jest szybki, zdecydowany, dobry piłkarsko, to nie jest przypadek Rumuna (Smuda miał na myśli amatora Oproiescu, który latem 2013 r. zjawił się na testach w Wiśle - przyp. red.) - chwali trener. Zapytany o to, jak ustawi ekipę na Legię eks-selekcjoner powtórzył swoją maksymę, że będzie robił wszystko, aby to Wisła narzuciła swój styl, bez oglądania się na to, co zrobi rywal. - Nigdy nie patrzę to, co zrobi rywal, choć oczywiście oglądam jego grę. Staram się swój zespół tak przygotować, żebyśmy zwyciężyli. Bardziej kontroluję mój zespół, a na to, co robi rywal nie mam wpływu - tłumaczy Smuda. - Stylu pod Legię nie zmienimy, byle była skuteczność. Od pięciu-sześciu meczów mamy od groma sytuacji już do przerwy. Można by z nich nastrzelać tyle goli, by worek związać i nie wychodzić na drugą połowę, ale marnujemy większość z nich i później się trzeba mordować - kręci głową Franz, który zamierza wstawić na ławkę Donalda Guerriera, po tym jak przez 65 minut wystąpił w reprezentacji Haiti. Z Myślenic Michał Białoński