- Podobnie jak w ubiegłym sezonie, tak samo i teraz, staramy się liczyć punkty, by ich było jak najwięcej, byśmy byli znowu w pierwszej ósemce na wiosnę - powiedział Franz. - Cieszę się z powołania do kadry Sadloka, to zawsze przyjemna sprawa dla trenera i dla klubu. Maciek jest poobijany po tym meczu, ale to nic poważnego - dodał trener Wisły. - Cieszę się też, że pokazaliśmy charakter. Wtedy, kiedy byliśmy osłabieni, widzieliśmy każdego walczącego. Nikt by wcześniej pewnie nie pomyślał, że zawodnicy tacy jak Boguski, czy Garguła potrafią tak walczyć. Może wcześniej nie pokazywali tego na boisku, a teraz walczą i to jest dobre dla zespołu. Oni dają przykład, reszta się również podporządkowała - dowodził Smuda. - Kraków to piękne miasto pod względem turystyczny, ale od ośmiu lat nieprzyjazne dla piłkarzy z Bełchatowa. Od 2006 roku nie punktujemy tu. Ten mecz potwierdził te statystyki. Przyjechaliśmy, by walczyć o punkty, choć zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że nie jesteśmy faworytem. Wisła była ostatnio kreatywna, z wysoką jakością gry ofensywnej. Martwi pierwsza połowa, gdzie daliśmy się zdominować Wiśle, ona tworzyła grę krótkimi podaniami i nie mogliśmy się odnaleźć. A chcieliśmy podobnie jak na Legii szukać tu punktów - podsumował Kamil Kiereś, trener PGE GKS Bełchatów. - Druga połowa to pozytywny akcent, ustawiliśmy się taktycznie bardziej ofensywnie, zmiany personalne dały dobry skutek, stwarzaliśmy sytuacje. Czerwona kartka dla Wisły pomogła nam w ofensywnej grze, ale brakowało finalnego podania, a także celnego strzału. Czujemy niedosyt, zawiedziony jestem, że nie wywieźliśmy choć punktu. Jesteśmy dobrze przygotowani fizycznie, bo znowu dominowaliśmy w końcówce. Chcemy w przerwie reprezentacyjnej skupić się na pracy, podreperować zdrowie Norambueny. Będziemy szukać jakości - zakończył trener bełchatowian. Ekstraklasa: wyniki, tabela, strzelcy, terminarz