Interia.pl: Liczy pan jeszcze na powrót do gry stopera Marko Jovanovicia, któremu rok temu wykryto chorobę serca? Franciszek Smuda, trener Wisły: - Nie liczę na niego, bo jeśli tylu lekarzy nie podpisało mu zgody na grę, to coś jest nie tak. Najważniejsze, żeby kariera sportowa nie zaszkodziął chłopakowi w normalnym życiu. Ma 25 lat, dwoje dzieci i gdyby coś mu się stało, to byłaby tragedia niesamowita. - Nawet jakby miał skończyć karierę piłkarską, choć on walczy dalej, grunt, żeby chłopak żył i był szczęśliwy! Przygotowania zimowe to newralgiczny moment. Nie boi się pan, że znowu pojawią się głosy "Smuda zajechał drużynę"? - Nie. Widzę, jak moi piłkarze byli przygotowani na koniec roku 2014. Nikt nas biegowo, fizycznie nie zagiął. Jeśli to podtrzymają, dodam do tego delikatnie 15 procent i poza tym skoncentrujemy się totalnie nad założeniami taktycznymi, to w pełni wystarczy. Półtora roku temu miał trener obiecaną rozbudowę sztabu o jeszcze jednego fizjologa, który by badał organizmy po najcięższych treningach, a na bazie tych informacji mógłby pan indywidualizować przygotowania. 12 lat temu Wisła miała takiego fizjologa - Ryszarda Szula, dzisiaj go nie ma. - Tak, pracowałem z Szulem, więc wiem o co chodzi. Ja z obecnego sztabu jestem bardzo zadowolony, chłopcy są solidni. I ten "Kitka", robi to co uzgodnimy razem, choć on się ogolił i nie jest już "Kitką" (chodzi o Daniela Michalczyka - trenera kontroli motorycznej - przyp. red.). Na razie nie będzie żadnych zmian. My naturalnie kogoś dokooptujemy, ale dopiero wtedy, gdy będziemy się liczyć w Europie. Teraz, na boiskach Ekstraklasy wystarczy nam to, co jest. Coraz częściej trener mówi o walce o puchary, a czy jest sens - dysponując tak wąską kadrą - o nie zabiegać? Przygoda pucharowa do dziś odbija się czkawką Ruchowi i Zawiszy. - Dobrze, ale gdyby nam się udało coś wywalczyć, to w czerwcu na pewno, podkreślam - na pewno - wzmocnimy zespół paroma zawodnikami. Dlatego ja już nie mam strachu. Miałem strach, jakbyśmy teraz, w sezonie 2014/2015 mieli grać w pucharach. To byłby problem. Ale od nowego sezonu na pewno tego kłopotu nie będzie. Czyli letnie przygotowania nie są za krótkie, aby przemeblować skład? - Ale my dużo nie będziemy przebudowywać. Jak dojdzie, to dwóch-trzech teraz i podobnie dwóch-trzech w czerwcu, to nie jest żadna rewolucja. Jedna cegiełka tu, druga tam, a trzecia tam. Trzech naraz nie wpakujesz, tylko po jednej. Ale ewentualne odejście Stilicia może zburzyć panu koncepcję. - Semir powiedział mi osobiście: "Trenerze, przyjście do Wisły było trafieniem ‘w dziesiątkę’." Stilić się czuje u nas wyśmienicie, a prezes Gaszyński ma koncepcję jego zatrzymania. Semir zostanie z nami. Chyba, że przyjdzie na przykład Borussia Moenchengladbach, czy Dortmund, to wszyscy wiemy, że te kluby oferują przebicie finansowe tak duże, że nic nie będziemy w stanie wskórać, ale Stilić też się zastanowi, czy tam coś zwojuje. A tu jest podstawowym, wiodącym zawodnikiem. Semir nie jest głupim chłopakiem, to inteligentny zawodnik. Wierzę, że prezes Gaszyński przekona Semira do pozostania u nas.Rozmawiał: Michał Białoński