Skorża spotkał się z dziennikarzami po raz pierwszy od feralnego meczu z Arką Gdynia, gdy emocje już opadły. Nie udzielił jednak odpowiedzi na najtrudniejsze pytania, te o to, czy miał jakikolwiek kontakt z prezesem Bogusławem Cupiałem, czy choćby o to, czy zarząd i rada nadzorcza zażądały ukarania piłkarzy. Gdy one padały, nieco zaczerwieniony trener uśmiechał się tylko tajemniczo i szukał dyplomatycznych sformułowań. Czy obecna sytuacja jest trudniejsza od tej po porażce z Levadią, gdy zespół odpadł z Ligi Mistrzów? - Trudno je porównać - odparł Skorża i uznał, że w gorszych tarapatach klub znalazł się latem. - Pracowaliśmy przez cały sezon na szansę gry o Ligę Mistrzów i wszystko urwało się w pięć minut. To była poważna trauma, a teraz mamy kolejny trudny moment. Moim zadaniem jest wyprowadzenie drużyny z niego. Wierzę, że uda nam się w końcu wygrać i jedno zwycięstwo pozwoli Wiśle znowu być sobą. Maciej Skorża nadal się upiera, że drużyna jest dobrze przygotowana fizycznie. - Zarzut o słabe przygotowanie fizyczne pojawia się jak dyżurny wytrych w momencie, gdy po przerwie w rozgrywkach coś nie idzie, ale my jesteśmy dobrze przygotowani. Brakuje nam tylko automatyzmu w grze. Z każdą niewykorzystaną sytuacją coraz bardziej tracimy wiarę w siebie - tłumaczył trener. - Dlatego teraz dla nas jest najważniejsze, aby drużyna zaczęła od najdrobniejszych rzeczy - takich jak zdobycie pierwszej bramki na wiosnę, a wtedy zacznie się sama nakręcać. Na razie brakuje nam impulsu, który pozwoli wejść na właściwe tory - podkreśla szef sztabu szkoleniowego mistrzów Polski. Skorża zapewniał też, że atmosfera w szatni jest dobra. - Nie ma przygnębienia, marazmu. Jest za to ogromna determinacja i chęć zdobycia trzech punktów. Nie będzie zawodnika, który nie będzie walczył w meczu z Jagiellonią. Mam nadzieję, że cech wolicjonalnych nie zabraknie nikomu już do końca sezonu - powiedział. Wziął też w obronę fizjologa Paolo Terzottiego. - Nawet gdyby zostały popełnione błędy w przygotowaniach, to nie są winą jakiejś konkretnej osoby, tylko całego sztabu, bo to on odpowiada za przygotowanie - zaznaczył. Czy po porażce z Arką z trenerem Skorżą kontaktował się właściciel klubu - Bogusław Cupiał? - Takich informacji nie mogę ujawniać. Nie ma jednak mowy o żadnym ultimatum w stosunku do mnie od władz klubu. Nie usłyszałem czegoś takiego nigdy w historii pracy w Wiśle. Jeżeli moja przygoda dobiega w Wiśle do końca, zawsze będę sobie cenił relacje z przełożonymi. Obie strony, sztab szkoleniowy i władze klubu - to dorośli mężczyźni, którzy wiedzą, że sytuacja jest poważna, ale ja zakładam scenariusz, że będę z Wisłą co najmniej do czerwca i mam nadzieję, że cel - mistrzostwo Polski osiągniemy, mimo ostatnich porażek to jest nadal realne - wykładał Maciej Skorża. Czy władze klubu zażądały ukarania piłkarzy? - Nikt w klubie nie patrzy spokojnie jak drużyna przegrywa. Ja muszę przed państwem trzymać fason, ale w nas wszystkich się gotuje, począwszy od masażystów, a na ludziach którzy decydują w klubie skończywszy. Natomiast w tej sytuacji musimy zrobić wszystko, by stworzyć najlepsze warunki, by wygrać. Wszystkie decyzje, które są podejmowane muszą być racjonalne, a nie pod wpływem emocji. Przynoszenie głów na tacy donikąd nie zaprowadzi. Czy trener ma pretensje do któregoś z piłkarzy i czy w ślad za tym ma zamiar przeprowadzić zmiany w wyjściowej "jedenastce"? - Drużyna przegrywa cała, z trenerem na czele. Nie mogę mieć pretensji, że Marcelo zrobił błąd i straciliśmy jedyną bramkę. Mam pretensje do całej drużyny i do siebie, że grała tak a nie inaczej. Tak jak po pierwszym meczu w Bełchatowie były zmiany, teraz też można się ich spodziewać. Czy mogą dotyczyć również obsady bramki? Na każdej pozycji jest możliwa zmiana, nie omija to również Mariusza Pawełka. Różne warianty dyskutujemy w sztabie szkoleniowym. Czy porażka Legii uspokoiła wrzenie w Wiśle? - Było to niewielkie pocieszenie, że Legia też przegrała. Jesteśmy liderem od trzeciej kolejki, ale to nam ni e gwarantuje, że będziemy nim po 30. Nie miałbym nic przeciwko temu, żebyśmy teraz stracili fotel lidera, o ile miałoby to nas pobudzić do takiej pogoni, która zakończyłaby się na zdobyciu mistrzostwa Polski. Legia jest ciągle najgroźniejszym przeciwnikiem do zdobycia tytułu, musimy patrzeć tylko na siebie, wziąć sprawy w swoje ręce, inaczej nic dobrego nie wyniknie. CZYTAJ RÓWNIEŻ: <a href="http://sport.interia.pl/pilka-nozna/ekstraklasa/news/franz-cupial-nie-powinien-zwalniac-skorzy,1450299">Franz: Cupiał nie powinien zwalniać Skorży</a> <a href="http://sport.interia.pl/pilka-nozna/ekstraklasa/news/mial-zastapic-w-wisle-skorze-trafi-do-izraela,1449930">Schaefer: Wisła albo Izrael</a>