Sędzia ma prawo się pomylić, wszak ludzkie oko jest ułomne. Problem jest inny - dla Sebastiana Jarzębaka, który miał pilnować prawideł za bramką Wisły, ta sytuacja nie powinna nawet być kontrowersyjną! Obejrzałem powyższe zdjęcie uważnie - Artur Jędrzejczyk sięga do piłki będącej jakieś 30 cm za linią końcową. Pan Jarzębak ma oczy otwarte i jest świetnie ustawiony - zaledwie metr od zdarzenia. Nie reaguje jednak. Nie posądzam go o celowość, ma chyba kłopoty z koncentracją. Innego wytłumaczenia nie znajduję. Z mojego miejsca do tej feralnej sytuacji było z 70 m, ale na 90 procent dla mnie to był aut. Po chwili, z bazy dostałem sygnał, że piłka była wyraźnie autowa. Szef sędziów Zbigniew Przesmycki i jego ludzie muszą sporo popracować. Na razie trudno o stwierdzenie, iż wprowadzenie sędziów bramkowych doprowadziło do zmniejszenia pomyłek. Mniej bolesną w skutkach, ale jednak wpadkę Sebastian Jarzębak ma już na koncie. To on w październiku 2010 roku zakończył mecz Korony z GKS-em Bełchatów w ... 81. min. Gafę naprawił, pozwolił na dogranie brakujących 10 minut. W Krakowie jednak nie podpowiedział Hubertowi Siejewiczowi, że jeden z legionistów - Daniel Łukasik w II połowie zagrał ręką w polu karnym. Trudno się zatem dziwić rozgoryczeniu trenera Wisły - Tomasza Kulawika. Jego zespół przegrał z sędziami 0-2. Jednocześnie należy też pamiętać, że gdyby Rafał Boguski wykorzystał chociaż dwie z trzech świetnych sytuacji, jakie miał, temat sędziowski nie dominowałby w dyskusjach po hicie 22. kolejki. Na razie jednak arbitrzy nie są atutem ligi i musimy o tym mówić, pisać. Fragment rozmowy Pauliny Czarnoty-Bojarskiej w Canale+ z Kamilem Kosowskim: - Były błędy sędziów, ale drobne, da się sędziów obronić - powiedział z ironią "Kosa". Sędziowski temat ma jeszcze jeden aspekt - czy sędzia bramkowy nie powinien być wyspecjalizowany, tak jak jest liniowy? Na razie za bramkami pojawiają się ludzie, którzy są najczęściej głównymi, jak Sebastian Jarzębak. Autor: Michał Białoński