Petrescu i jego Unirea Urziceni to prawdziwa rewelacja ekstraklasy rumuńskiej. W ubiegłym sezonie klub dysponujący jednym z niższych budżetów w całej lidze zajął szóste miejsce, choć był beniaminkiem.W tym roku Petrescu i jego załoga radzą sobie jeszcze lepiej - na półmetku są na drugim miejscu. Wielki Dan w Krakowie padł ofiarą intrygi (zbyt pochopnie zwolniono go), która jej autorom odbiła się czkawką - drużyna wylądowała na ósmym, najgorszym w historii Wisły SA miejscu. Petrescu nie ma jednak żalu do krakowskich działaczy, choć decyzji o rozwiązaniu kontraktu nie rozumie. Ma też pretensje do sędziów. - Byli non stop przeciwko nam. Wisła z nimi wojowała. (...) I teraz kilku z nich widzę w więzieniu. Gdyby nam normalnie sędziowali, to szybko zrobilibyśmy dużą przewagę, a ja być może cały czas prowadziłbym Wisłę - zastanawia się. Dan uważa, że głównym grzechem polskich piłkarzy jest lenistwo. - Idealne życie piłkarza w Polsce jest takie: miłe spędzenie czasu, lekkie treningi i przyjazny trener, który jest dobrym kumplem - wylicza w "PS" Petrescu i dodaje, że przez taką mentalność nigdy w piłce nic nie osiągniemy. Losy Wisły Petrescu śledzi na bieżąco w internecie. Rumun chwali Leo Beenhakkera za pracę, jaką wykonuje w Polsce. Obaj panowie rozmawiali kilka razy o polskich piłkarzach. Więcej w "PS".