- Powiedzieć, że zagraliśmy żenująco słabo w pierwszej połowie, to nic nie powiedzieć. Źle to wyglądało z naszej strony, a w dodatku umożliwialiśmy przeciwnikowi zdobywanie bramek. To że straciliśmy w pierwszej części tylko jedną, to i tak graniczyło z cudem. Przegraliśmy walkę w środku pola. Błędy, które nam się zdarzały, podania, to naprawdę trudno sobie wyobrazić, że na poziomie Ekstraklasy może się to zdarzyć - diagnozuje Moskal. W drugiej połowie Wisła miała rzut karny. Podszedł do niego sam poszkodowany Rafael Crivellaro. - Nie był wyznaczony jako pierwszy, bo nie było go w wyjściowej jedenastce. Podjął się tego zadania. Odpowiedzialność spoczywa więc na nim. Kto był wyznaczony do karnego? Najpierw Łukasz Burliga, a kolejni byli Donald Guerrier i Rafał Boguski - podkreślił trener Wisły. Szkoleniowiec krakowskiej drużyny nie przeprowadził w tym meczu trzech zmian, mimo że na ławce rezerwowych miał z kogo wybierać. Moskal wciąż nie ufa młodym graczom. - Trzecia zmiana? Nasza ławka nie była zbyt mocna, bo mieliśmy tam młodych chłopców. Nie mieliśmy graczy, którzy pomogliby w ofensywie. Nie wiem, czy taki mecz, to odpowiedni moment. Chcemy grać i wygrywać. Występują ci, którzy są w mojej ocenie w najlepszej dyspozycji. Jeśli któryś z tych młodych będzie w odpowiedniej formie, nie widzę przeszkód, by zagrali. Przyjechaliśmy tutaj po zwycięstwo. Długo mecz nam się nie układał i trudno w takim momencie wprowadzać młodych, nie sądziłem, by akurat teraz unieśli ten ciężar. Oczywiście już tego nie sprawdzimy - mówi Moskal. - Przyczyna pierwszej porażki w sezonie? Początek spotkania. Nie tylko straciliśmy bramkę, ale mieliśmy też trzy straty, które śmierdziały bramką. Z całym szacunkiem do Górnika, ale gdybyśmy grali z mocniejszym rywalem, mogłoby się to skończyć jeszcze gorzej - dodał trener gości. - Jeśli ma się rzut karny, to jaką lepszą sytuację do zdobycia bramki można sobie wyobrazić? W drugiej części było kilka okazji, ale trzeba to wykorzystać - kończy Moskal. Z Łęcznej Łukasz Szpyrka