Do strzelania karnego wyznaczony był Paweł Brożek, ale on był akurat opatrywany poza boiskiem w efekcie starcia z bramkarzem. - Trener pytał Tomka Jirsaka czy strzeli, ale ten odmówił, więc zwrócił się do mnie - opowiada Małecki. - Miałem wątpliwości, ale Marcin Baszczyński krzyknął: masz wziąć piłkę i strzelić gola, więc się zgodziłem. Nie powiem, nogi mi trochę drżały. Na szczęście się udało. To był ważny moment meczu, bo długo nie mogliśmy trafić do siatki. "Mały" jest bardzo szczęśliwy, że od kilku spotkań trener Maciej Skorża konsekwentnie na niego stawia. - To już mój czwarty mecz, w którym gram 90 minut - zauważył. - Jeszcze niedawno mogłem o tym tylko pomarzyć - przypomniał. WOJT