- Szczególnie w pierwszej połowie zagraliśmy bardzo agresywnie. Tak to miało wyglądać i myślę, że po części zmazaliśmy tę plamę z meczu z Lechem. Arka też grała bardzo agresywnie, wręcz momentami ostro i brutalnie. My graliśmy szybko piłką i myślę, że to zgubiło zawodników z Gdyni. Wojciech Łobodziński prezentował w tym spotkaniu lepszą dyspozycję, niż w pierwszych meczach sezonu. - W porównaniu do tego, co było na początku rundy, myślę, że jest progres i pewna zwyżka formy. Zwłaszcza pod względem fizycznym. Cieszę się tego, bo już zaczynałem się niepokoić. W spotkaniu w Londynie Maciej Skorża posadził Łobodzińskiego na ławce. Czy to właśnie go zmobilizowało? - Ja nie potrzebuję takiej mobilizacji - twierdzi pilkarz. - Ale oczywiście jeśli ktoś słabiej się prezentuje, to trener to widzi. Wówczas nie ma mowy o żadnym obrażaniu się. Po prostu nie zasłużyłem wtedy na pierwszy skład. Przeciwko Arce w pierwszym składzie nie wyszedł z kolei Marek Zieńczuk. Trener Skorża postanowił tym razem posadzić "Zienia" na ławce. Czyżby to również była próba zmotywowania zawodnika? - Trudno jest mi to ocenić. Trener często zmienia skrzydłowych, raz gram ja, raz Rafał Boguski, raz Marek. Ta rotacja jest duża, dlatego ciężko powiedzieć, kto będzie grał następny mecz.