Negocjacje Kosowskiego z Wisłą o pozostaniu w tym klubie zostały niedawno zerwane. W związku z tym od 1 lipca 2008 r. "Kosa" będzie wolnym zawodnikiem, co oznacza, że już 1 stycznia może podpisać kontrakt z kim chce i trafi do tego klubu bez płacenia Wiśle odstępnego. INTERIA.PL: Dziwnie wygląda. sytuacja z Tobą. Trener Maciej Skorża nazywa Cię publicznie "jednym z dwóch filarów silnej Wisły". Czyli wydaje pełną aprobatę dla przedłużenia współpracy z Tobą. Ale decydenci nie reagują na potrzeby trenera, który już teraz osiągnął wiele. Kamil Kosowski, skrzydłowy Wisły i reprezentacji Polski: - Maciej Skorża to jedyny człowiek, któremu po powrocie do kraju chciałem udowodnić na co mnie stać. Uważam, że zadanie wykonałem, bo trenera Skorżę do siebie przekonałem. Zresztą on był od początku do mnie przekonany. Ja go tylko utwierdziłem w tym. Jacek Bednarz (dyrektor sportowy Wisły - przyp. red.) wypowiedział się, że Wisła radziła sobie beze mnie. Mam nadzieję, że tak będzie zawsze. Ale na razie Jacek Bednarz nie ustala składu i wydaje mi się, że o moją dyspozycję, czy przydatność do zespołu pytać należy trenera. Wypowiedzi prezesów, dyrektorów sportowych, czy nawet gości z ochrony są tu nie na miejscu. Nie żałujesz, że w negocjacjach z Wisłą nie korzystałeś z pomocy menedżera? Niby bez niego oszczędność dla Ciebie i dla klubu jest oczywista, ale też nie udało się osiągnąć porozumienia. - Jedyne czego żałuje, to braku choćby odrobiny dobrej woli. Gdyby taka się pojawiła, to zostałbym w Wiśle. Ale... Wisła chce sprowadzić Jacka Krzynówka. Jacek kosztuje dużo i zarabia dużo, ale kiedyś prezes Wilczek się wypowiedział, że jeżeli znajdzie się bardzo dobry zawodnik, to wszyscy z klubu pojadą do prezesa Cupiała (właściciel Wisły SSA - przyp. red.) i będą go o ten transfer prosić. Najwyraźniej zatem za takiego piłkarza mnie nie uważają. Skąd się wzięła Twoja niechęć do menedżerów? - Menadżerowie są niezbędni, ale za granicą. Czasem też w Polsce, ale wydawało mi się, że ja wróciłem do domu. Do ludzi, których znam bardzo długo. Wydawało mi się, że menadżer nie będzie mi do czegokolwiek potrzebny. Wiedziałem, czego chciałem w nowym kontrakcie, a po drugie - przychodząc bez agenta do klubu wydaje mi się, że zaoszczędziłem tę kwotę, która nas właśnie poróżniła. Wiadomo, że agent pobiera prowizję od klubu i od zawodnika. Na jedno by wyszło. Ale jak powiedział Jacek Bednarz - sprawa jest zamknięta, zakończona. Jedyne, co mogę powiedzieć to to, że ja nie mam kontraktu. Z Wisłą wiąże mnie zwykła umowa o pracę, a nie kontrakt. Nie chciałbym, żeby ludzie mieli skrzywiony obraz, że "Kosowski zarabia siedem tys. zł". Kosowski zarabia tyle dopiero wtedy, gdy dostanie premię uznaniową. I muszę dobrze miesiąc przepracować, żeby rada nadzorcza Wisły mi ją przyznała. Zresztą nie wiem, czy nawet z premią wychodzi te siedem tysięcy. Proszę napisać, że nie jestem nieszczęśliwy. Na pewno włosów z głowy nie będę rwał. Dopóki będę w Wiśle, będę pomagał chłopakom, jak tylko będę mógł. Z tego co wyczytałem, to w zeszłym sezonie Wisła miała średnią frekwencję na meczu 10 tys. widzów. A teraz jest 16 tys., więc jasno z tego wynika, że dzięki trenerowi, chłopakom, ale również mojej osobie frekwencja wzrosła o 60 procent! Ale może nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło? Jako kadrowiczowi Leo Beenhakkera nie trudno będzie Ci o znalezienie klubu. - Niby tak, ale moim marzeniem zawsze było zagrać z Wisłą w Lidze Mistrzów. Byłoby super, ale chyba niestety nie będzie mi to dane. Ale możesz pojechać na mistrzostwa Europy! - Do tego daleka droga, ale będę brał pod uwagę mistrzostwa, przechodząc do innego klubu. Najważniejsze będzie grać przez najbliższe pół roku, a nie siedzieć w rezerwie. Czyli to, co mówi Wojciech Łobodziński, który odkłada wyjazd na zachód, bo woli pewne granie w Lubinie, niż ławkę na zachodzie. Dodaje też, że Beenhakkerowi bliżej do Zagłębia, niż zagranicznych klubów. - Co do młodych chłopaków, to ja się nie chcę wypowiadać. Teraz polskie kluby mają większe budżety, większe pieniądze płacą. Ja gdybym miał ofertę zza granicy w młodym wieku, to na nic bym nie czekał, tylko bym wyjechał. Później takich ofert może zabraknąć. Niestety nie jesteśmy Francuzami i o naszych piłkarzy nie biją się najlepsi. A Wojtek to młody zawodnik, który ma mocną pozycję u Leo Beenhakkera. Myślę, że pojedzie na mistrzostwa Europy. Oby tylko kontuzje go omijały. Ma niską klauzulę odstępnego - 400 tys. euro. Za Ciebie kiedyś Niemcy musieli zapłacić za roczne wypożyczenie pół miliona! - Gdybym miał taką klauzulę, to byłbym we wspaniałym klubie od samego początku. Rozmawiał: Michał Białoński