Wisła wystawiła rezerwowy skład i przyjechała co najmniej po remis, a więc zadanie zrealizowała. Może tylko żałować zmarnowanych szans Davida Bitona, a Korona może sobie pluć w brodę, że Tomasz Lisowski w II połowie trafił w poprzeczkę. "Wszystkie drogi prowadzą do Nikozji, a raczej przez Nikozję do Ligi Mistrzów" - tak można było określić taktykę, jaką przyjął trener Wisły Kraków, Robert Maaskant na spotkanie z Koroną. Maaskant zapowiadał roszady w składzie, tymczasem dokonał rewolucji i w porównaniu do najsilniejszej ekipy, jaka zmierzyła się w pierwszym meczu z APOEL-em na boisko Areny Kielce wybiegli tylko bramkarz Siergiej Pareiko i grywający od czasu do czasu boczny obrońca Junior Diaz. Korona próbowała wykorzystać fakt, że "Biała Gwiazda" jest w składzie dalekim od optymalnego i od początku ruszyła do ataku. Podopiecznym Leszka Ojrzyńskiego w I połowie udało się wypracować tylko jedną groźną sytuację - po akcji duetu Maciej Korzym - Kamil Kuzera Grzegorz Lech strzelał z 15 m, lecz piłkę ofiarnie zablokował debiutujący w składzie Wisły jej wychowanek - Michał Czekaj. Kielczanie reklamowali, że młody wiślak zagrał piłkę ręką, lecz żadna z powtórek nie udowodniła, by mieli rację. Groźnie dla Wisły zrobiło się też po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Pawła Sobolewskiego, gdy piłka jakimś cudem - odbijając się od ziemi - trafiła pod nogi Pavola Stano (nie trafił w nią Gordan Bunoza). Zanim futbolówkę sięgnął zaskoczony Stano, zagrożenie zniwelował Pareiko. Zresztą podczas tej interwencji ucierpiał bark bramkarza Wisły i dopiero po udzieleniu mu pomocy przez masażystów, wrócił do gry. Wisła próbowała również zagrozić bramce, ale odpowiadające za ataki trio Łukasz Garguła - Andraż Kirm - David Biton było mało zgrane, a przez to niemal nie stwarzało sytuacji strzeleckich. Po przerwie "Biała Gwiazda" stworzyła sobie dwie niezłe okazje strzeleckie, ale obie zmarnował Dudu Biton, który tym razem nie był tak skuteczny, jak choćby w spotkaniu z Widzewem. Podział punktów jest sprawiedliwy, gdyż Korona miała też swoje sytuacje. O największym pechu mógł mówić Tomasz Lisowski, który po krótko rozegranym rzucie wolnym z Aleksandarem Vukoviciem z 20 m huknął w poprzeczkę! Korona kończyła mecz w "dziesiątkę", gdyż po faulu na Gargule w 90. min z boiska wyleciał za drugą żółtą kartkę Lisowski. W Wiśle udanie zadebiutował młody stoper, Michał Czekaj, który jest wychowankiem krakowskiego klubu. Z dobrej strony pokazał się też inny "żółtodziób" - Daniel Brud. Korona Kielce - Wisła Kraków 0-0 Korona Kielce: Wojciech Małecki - Tadas Kijanskas, Pavol Stano, Krzysztof Kiercz, Tomasz Lisowski - Aleksandar Vuković, Vlastimir Jovanović, Kamil Kuzera (79. Paweł Kal), Grzegorz Lech (69. Michał Zieliński), Paweł Sobolewski - Maciej Korzym (82. Artur Lenartowski). Wisła Kraków: Sergei Pareiko - Dragan Paljic, Michał Czekaj, Gordan Bunoza, Junior Diaz - Cezary Wilk, Daniel Brud, Łukasz Garguła (90. Ivica Iliev), Tomas Jirsak (70. Patryk Małecki), Andraż Kirm - David Biton (81. Cwetan Genkow). Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa). Żółta kartka - Korona Kielce: Tomasz Lisowski. Wisła Kraków: Tomas Jirsak. Czerwona kartka za drugą żółtą - Korona Kielce: Tomasz Lisowski (90). Widzów: 9 246. Ekstraklasa bez tajemnic! Wyniki, tabele, statystyki, terminarz!