Prezes Gaszyński jest pierwszym polskim piłkarzem, który zagrał na Czarnym Lądzie. Pod koniec 1989 roku, po zakończeniu gry w Wiśle, wyjechał do RPA na kontrakt. Ale nie piłkarski, tylko jako magister inżynier o specjalności organizator przemysłu. Trafił do firmy, która zajmowała się poszukiwaniem minerałów czy złóż węgla. Miejscowi szybko dowiedzieli się, że Polak zawodowo grał w piłkę i tak Gaszyński trafił do klubu z Johannesburga Wist University, gdzie trenerem był były napastnik angielskiego Sunderlandu John Lathan. Były bramkarz Wisły pracę zaczął więc łączyć z grą. To też tam spotkał się potem z niespełna 20-letnim wtedy Erikiem Tinklerem, później 48-krotnym reprezentantem RPA, który grał we włoskim Cagliari czy angielskim Barnsley, a z "Bafana Bafana" zdobył Puchar Narodów w 1996 roku. - Pamiętam, jak dołączył do nas, jako młody chłopak. Chyba akurat dostał pracę w jednym z banków w Johannesburgu. Przyjechał na trening i zaraz było "wow". Było widać, że chłopak na pewno nam się przyda. Było widać w nim wielki potencjał, samorodny talent - mówił nam niedawno prezes Wisły. Teraz Tinkler z powodzeniem daje sobie radę, jako szkoleniowiec. Słynnych "Piratów" z Soweto, wielkiej czarnej dzielnicy Johannesburga, właśnie co doprowadził do finału Pucharu Konfederacji (to afrykański odpowiednik Ligi Europy). W pierwszym meczu na swoim stadionie Orlando pechowo zremisowało 1-1, tracąc gola w końcówce. Teraz na stadionie w Sousse trzeba grać o zwycięstwo, albo wysoki bramkowy remis. Początek meczu w niedzielę o godzinie 15. Spotkanie zostało przyspieszone o kilka godzin z powodu napiętej sytuacji politycznej w Tunezji. Kilka dni temu doszło tam do krwawego zamachu na bus z ochroną prezydenta. W kraju panuje stan wyjątkowy. Co do Roberta Gaszyńskiego i Erica Tinklera... Po powrocie z RPA obecny prezes Wisły, a wtedy kierownik zespołu sprawił, że do Polski zawędrował pierwszy piłkarz z Afryki. Był nim Zambijczyk Noel Sikhosana, który w barwach krakowskiego klubu zagrał w ligowym meczu przeciwko Zagłębiu Sosnowiec (1-0). Było to 30 marca 1991 roku. Kto wie, może prezes Gaszyński będzie też pierwszą osobą, która spowoduje, że wyląduje u nas też trener z Czarnego Lądu? Z Erikiem Tinklerem dobrze się przecież zna z boiska. Autor: Michał Zicharz