Jakub Błaszczykowski wystąpił w ostatnim meczu Fiorentiny przeciwko Lechowi w Poznaniu w ramach Ligi Europejskiej. Zagrał przez 72 minuty, a był to jego powrót do Polski, odkąd wyjechał z Krakowa w 2007 roku. Jasne, występował w reprezentacji Polski i to był jego jedyny kontakt z ojczyzną w ostatnich latach. Swego czasu przyjechał też z Borussią Dortmund do Wrocławia na towarzyski mecz ze Śląskiem. W oficjalnych rozgrywkach klubowych nigdy jednak nie rywalizował przeciwko polskim drużynom. - Dla nas piłkarzy, którzy długo grają za granicą, przyjazd do Polski jest fajnym i dużym wydarzeniem. Cieszę się, że mogę tu rozgrywać mecze, bo jednak tego brakuje najbardziej. Człowiek za granicą tęskni za rodziną, krajem, atmosferą i ligą. Dlatego przyjemnie jest tu przyjechać, szczególnie na takie stadiony. Dla mnie osobiście to nie jest rutyna, ale naprawdę duże wydarzenie - mówił Błaszczykowski przed meczem z Lechem. Polak wyraźnie tęskni za Polską. Zresztą już kiedyś zadeklarował, że to w naszym kraju zakończy karierę. Chce wrócić do Wisły Kraków, z której wypłynął na szerokie wody. - Planów nie zmieniam. Chcę wrócić do Wisły - powiedział tuż po meczu z Lechem. Błaszczykowski wciąż jest blisko krakowskiego klubu. Ostatnio dostał zaproszenie na mecz Wisły z gwiazdami z dawnych lat. W tej drugiej drużynie miał wystąpić reprezentant Polski, ale musiał stawić się na zgrupowanie reprezentacji Adama Nawałki. Nie zapomniał jednak o kibicach i ufundował grupom szkolnym 500 wejściówek na to spotkanie. Pytanie tylko, do jakiej Wisły w przyszłości wróci Błaszczykowski. To klub, który ceni swoje legendy. Niemal cały sztab szkoleniowy i pracownicy klubu to przecież byli piłkarze Wisły. Być może w przyszłości, o ile krakowianie wyjdą na prostą, w ich szeregach znajdzie się też Błaszczykowski.