Trener Wisły Franciszek Smuda, mimo wygranej 4-2 w Bydgoszczy z Zawiszą, nie popada w zadowolenie, ani nie pozwala, by zrobiła to drużyna. Eks-selekcjoner dobrze wie, że z trwającym 40 minut przestojem, jaki zdarzył się w Bydgoszczy, w niedzielnym starciu z Legią nie ma co szukać. Smuda z uwagą oglądał sobotnie starcie Legii ze Śląskiem i był pod ogromnym wrażeniem skuteczności ekipy Henninga Berga. Tuż po meczu z Zawiszą szkoleniowiec Wisły skrytykował zespół: - Polski piłkarz często ma taką przypadłość, że przez pół sezonu chce "pojechać" na jednym udanym meczu, a w Ekstraklasie nie da się wygrać żadnego meczu, jeśli nie włoży się do niego całego serca - powiedział Franz. Dwa dni po meczu szef sztabu szkoleniowego "Białej Gwiazdy" nie był już tak krytyczny wobec swoich piłkarzy. Szczególnie chwalił Rafała Boguskiego. - Rafał gra dokładnie to, czego od niego oczekuję. Ciągle biega, jest aktywny z przodu, a także pomaga zespołowi w defensywie, gdy obrońcom zdarza się wpadka - chwali "Bogusia" Franz i ma zapewne na myśli sytuację, w której, podczas wyprowadzania piłki w bocznym sektorze boiska wywrócił się Michał Czekaj. Trener jest daleki od potępiania w czambuł Michała. - Czekajowi nie brakuje nic innego, jak pewności siebie, a tę może mu przywrócić ogranie się przez cały sezon w jakimś klubie, gdzie jest mniejsza presja, na przykład w pierwszoligowym. Z tego chłopaka będzie jeszcze pociecha - uważa Smuda. Współudział przy golu na 1-1 miał Maciej Jankowski, ale Smuda nie powie na niego nic złego. - Jankowski coraz lepiej wywiązuje się z zadań defensywnych, a widać go także w ofensywie. Maciek nie powiedział jeszcze ostatniego słowa - twierdzi Franz. Smuda, zapytany przez na o to, czy szykuje jakąś niespodziankę taktyczną na mecz z Legią, odparł bez ogródek: - Mamy zagrać w swoim stylu, najlepszą piłkę, na jaką nas stać. Żadne czary taktyczne ustawiane na jeden mecz nie mają sensu - powiedział. Mecz Wisła - Legia w niedzielę o godz. 18. "Biała Gwiazda" już wczoraj ustanowiła rekord sprzedaży wejściówek, rozprowadzając wszystkie na to spotkanie na tydzień przed nim. Tak szybko Wisła biletów nie sprzedała nawet na mecze z potęgami Real, Barcelona, Lazio, Inter, z którymi mierzyła się w przeszłości w europejskich pucharach. Dzisiaj trafi jeszcze do kas 400 biletów na miejsca o ograniczonej widoczności (tak "kwiatek" projektanta). Będą one w promocyjnej cenie. Autor: Michał Białoński