- Przyszedłem do Wisły potrenować. Odbudowałem swoją dyspozycję i z optymizmem patrzę w przyszłość. Ale podkreślam, że moim celem nie było podpisanie kontraktu z klubem. Do momentu, kiedy trener Skorża oficjalnie nie powiedział o ofercie dla mnie. Wcześniej na to w ogóle nie liczyłem - opowiada nam "Łowca Bramek". - Czekałem na oficjalne spotkanie z dyrektorem Bednarzem dwa tygodnie. Ale ono nie nastąpiło, więc muszę myśleć o znalezieniu klubu zagranicznego bardziej intensywnie. Przez ostatnie dwa tygodnie nastawiałem się na rozmowy z Wisłą. "Franek" uważa, że wewnątrz Wisły "zabrakło komunikacji". - Stąd pewnie taka niespójność stanowisk trenera Skorży i dyrektora Bednarza - domyśla się. - Gdyby nie było słów Skorży o ofercie dla mnie, to ja bym wcale nie pomyślał o powrocie do Wisły. Wypadało takiej propozycji wysłuchać, ale widocznie uznali, że nie ma mi co oferować kontraktu. Frankowski zaznacza, że rozstaję się z Wisłą w zgodzie, a do drużyny żywi sporo szacunku. - Do nikogio nie mam żalu. Na pewno nie straciłem czasu. Potrenowałem solidnie w dobrym gronie - chwali sobie ostatni okres napastnik. "Łowca Bramek" uda się najpewniej na zachód. - Pojawiły się dwie oferty stamtąd, ale przez to, że skoncentrowałem się na Wiśle, one przepadły. Trzeba będzie popracować nad kolejnymi. Zamierzam podpisać kontrakt z kimś w przyszłym tygodniu, żeby nie stracić tego, co uzyskałem poprzez trenowanie z wiślakami. Trzeba odnowić kontakty, które były zamrożone przez te dwa tygodnie - mobilizuje się. "Franek" zaliczył nawet sparing, w którym rezerwy Wisły zmierzyły się z szeroką kadrą. Co więcej, zdobył w tym meczu bramkę. - Czułem się w tym sparingu bardzo dobrze. Jeszcze raz się okazało, że wszelkie problemy zdrowotne poszły w niepamięć - mówi z optymizmem.