- Semir przywitał się, złożyliśmy sobie życzenia i na razie to wszystko. Te sprawy kontraktowe są negocjowane, zobaczymy, co wyjdzie. Z mojego punktu widzenia, czuję to w kościach, że Semir u nas zostanie - powiedział Franciszek Smuda. - Jestem po rozmowach z prezesem, obie strony chcą dalszej współpracy. Dla mnie nie są najważniejsze pieniądze. Odrzuciłem lukratywne oferty z Chin i z Korei. W Wiśle się czuję dobrze, zobaczymy, czy się dogadamy. Na razie mam kontrakt ważny do czerwca i zamierzam się normalnie przygotowywać z zespołem. Nie chciałbym też, abyście codziennie mnie pytali o ten kontrakt. Wszystko w rękach prezesów Wisły, nie moich - zastrzegł Semir Stilić. Semir prosto po powrocie do klubu udał się do gabinetu prezesa Roberta Gaszyńskiego. Negocjował z nim i dyrektorem sportowym Zdzisławem Kapką przez pół godzin. - Po mojej półtorarocznej pracy źle by było, gdyby ważne ogniwo odeszło - dodał Franciszek Smuda. - Mam doświadczenie z Lecha. Tam co pół roku był progres i tak samo jest w Wiśle. Wiosna powinna być lepsza zdecydowanie, a przede wszystkim nie powinna być tak pechowa, jak w ubiegłym roku, gdzie trudno było stworzyć "11", a nie mówię o rezerwowych. Wisła zaczęła przygotowanie w starym składzie. Pozbyła się napastnika Tomasza Zająca, który został wypożyczony do Chrobrego Głogów, a wrócił do niej niechciany przez klub obrońca Osman Chavez. Poproszony przez nas o komentarz do celu, jaki przed zespołem postawił prezes Gaszyński (awans do europejskich pucharów, mimo wąskiej kadry), Franciszek Smuda powiedział: - Prezes popełnił błąd, bo powiedział o awansie do Ligi Europejskiej, a to nie to samo, co Liga Mistrzów. Trzeba było powiedzieć, że bijemy się o Ligę Mistrzów. Prezes Cupiał chce nawet wyjść z grupy Ligi Mistrzów - zdradzał Smuda, choć przecież nawet małe dziecko wie, że długi klubu z dnia na dzień nie znikną, a kadra drastycznie się nie poszerzy. - Macie prosty przykład z ubiegłego roku, prawie ta sama drużyna, co teraz, gdyby nie było kontuzji i kartek, to gralibyśmy w pucharach - dodał spolegliwie Smuda. - Czy warto było walczyć tą ekipą i przy tej organizacji o puchary, to jest drugie pytanie. I teraz można walczyć, jestem tego samego zdania. Z Myślenic Michał Białoński