- Zakrzewski wszedł nakładką - uważa obrońca Wisły. Trafił mnie w podbicie, to dla piłkarza bardzo nieprzyjemna sprawa, bo to się długo leczy. Nie jest to jednak bardzo poważne. To raczej kwestia przezwyciężenia bólu, ale z taką kontuzją się gra, na przykład po użyciu maści przeciwbólowej. Sam Zakrzewski wyjaśnia: - Była to trochę drażliwa sytuacja, bo nie zdążyłem odsunąć nogi. Wiadomo, że nie chciałem zrobić mu krzywdy, jesteśmy kolegami. Na pewno nie był to złośliwy faul, wiadomo, że reakcje są różne. Można się więc spodziewać, że ten uraz nie wykluczy obrońcy z możliwości gry w czwartkowym meczu I rundy Pucharu UEFA. Czego Baszczyński spodziewa się przed rewanżem z Tottenhamem? - Stało się tak, że musimy atakować i chyba to jest dobre, bo tak potrafimy grać najlepiej. Najlepsze mecze rozgrywamy, gdy nie murujemy dostępu do własnej bramki, a przeciwnie - szukamy swoich okazji, swoich szans. Wtedy jesteśmy silni i stwarzamy dobre widowiska. Myślę, że tym razem też tak zagramy. Gdy strzelimy bramkę zagramy mądrze, ale znając zespół, będziemy też szukać kolejnych bramek.